Naukowcy z japońskiego Chiba Institute of Technology mogą mówić o prawdziwym pechu. Na pokładzie kapsuły Dragon, która rozbiła się wczoraj po nieudanym starcie rakiety Falcon 9 była zbudowana przez nich kamera do badań meteorów. Prawdziwy pech polega na tym, że to była już druga taka kamera. Pierwsza rozbiła się podczas... zakończonego katastrofą startu rakiety Antares w październiku ubiegłego roku. Jak informuje na swym portalu internetowym czasopismo "Nature" Japończycy mają jeszcze jedną taką kamerę. I nie zawahają się podjąć próby dostarczenia jej na orbitę po raz trzeci. Nie wiadomo tylko, kiedy to nastąpi. Być może na pokładzie japońskiego pojazdu HTV, który ma wystartować w sierpniu.

Na pokładzie Dragona takich powtórnie wysyłanych na Międzynarodową Stację Kosmiczną eksperymentów było więcej, ale to oczywiście nie one są największym problemem. Trzecie w ciągu niespełna roku niepowodzenie misji transportowej na Międzynarodową Stacje Kosmiczną poważnie zaburza i tak już napięty plan dostaw. I choć NASA zapewnia, że załoga stacji ma wciąż wystarczające zapasy i jej pobyt na orbicie nie jest zagrożony, nie ma wątpliwości, że planowanemu na najbliższy piątek startowi pojazdu towarowego Progress będą towarzyszyły dodatkowe emocje. Tym bardziej, że start poprzedniego Progressa, w kwietniu, także się nie udał.

Dragon miał na pokładzie 1800 kilogramów sprzętu i zaopatrzenia. Trzyosobowa załoga przebywająca aktualnie na orbicie ma wystarczająco dużo jedzenia i wody, by bezpiecznie pracować do października. Na razie nic nie mówi się o tym, by potrzebne było opóźnienie startu na orbitę pozostałych trzech członków załogi. Według planu mają oni wystartować na pokładzie statku Sojuz TMA-17M 22 lipca.

Wśród utraconych w katastrofie Dragona elementów wyposażenia najistotniejsze były zapewne części zamienne do instalacji uzdatniania wody. Poza nimi przepadły też między innymi nowy kombinezon do spacerów kosmicznych i pierwszy z dwóch adapterów do śluz cumowniczych, które miałyby ułatwić dokowanie komercyjnych pojazdów, właśnie takich, jak Dragon.

To czego Dragon nie wyniesie na orbitę to jedno, nie bez znaczenia jest także to czego Dragon nie sprowadzi na Ziemię. Zbudowany przez Space X pojazd jest w tej chwili jedynym, który podczas powrotu na Ziemię nie rozpada się w atmosferze, ale może bezpiecznie wylądować. Tylko ten pojazd umożliwia więc sprowadzanie na Ziemię eksperymentów naukowych, które muszą być tu opracowywane. W przyszłości też właśnie Dragon ma być bazą do budowy pojazdu załogowego, który zgodnie z kontraktem z NASA ma zacząć transportować ludzi na orbitę i z powrotem już w 2017 roku. Na razie nie wiadomo, na ile niedzielna katastrofa skomplikuje i te plany.