Można odnieść wrażenie, że Amerykanów nudzą już zwykłe sposoby czczenia pamięci zmarłych. Teraz coraz większą popularnością cieszy się przetwarzanie skremowanych prochów w diamenty.

W Ameryce stojąca na honorowym miejscu w salonie urna z prochami członka rodziny nie jest niczym nietypowym. Jedna z firm poszła więc dalej i zaproponowała, aby tych, którzy odeszli, mieć zawsze przy sobie w formie noszonego na łańcuszku klejnotu.

Diamenty zbudowane są z węgla; dzięki specjalnej technologii można je więc wytwarzać z prochów. Początki były trudne, ale zainteresowanie przeszło najśmielsze oczekiwania.

Jak przyznaje wiceprezes firmy, usługa nie jest dostępna dla wszystkich. Ceny wahają się od 3 do blisko 20 tysięcy dolarów.