"Penderecki był autentycznym, wybitnym polskim kompozytorem. Był to człowiek lojalny, o ogromnym talencie, który w sposób nadzwyczajny potrafił stworzyć utwory do dzisiaj ważne, które będą istotne nadal" - powiedział na wieść o śmierci Krzysztofa Pendereckiego kompozytor i pianista Zygmunt Krauze. Dyrygenci, reżyserzy i inni artyści również wyrazili żal z powodu śmierci Pendereckiego.

Znałem Krzysztofa Pendereckiego od wczesnych lat sześćdziesiątych. Był to człowiek lojalny, o ogromnym talencie, który w sposób nadzwyczajny potrafił stworzyć utwory do dzisiaj ważne, które będą istotne nadal" - ocenił Krauze. Brak mi słów. Jest to niesamowicie przykra wiadomość - dodał.

Krauze zwrócił uwagę, że w twórczości Krzysztofa Pendereckiego daje się wyodrębnić "dwa główne nurty". Jeden z nich - to jest nurt awangardowy, którym torował wówczas nową drogę dla całej muzyki europejskiej - podkreślił kompozytor.

A później zainicjował też nowy kierunek, który zwrócił tę awangardę w stronę bardziej uduchowioną - w kierunku związanym z religią chrześcijańską. I ten nurt w sposób twórczy, we wspaniałej formie reprezentował. Miał wielu, wielu naśladowców - wyjaśnił Krauze.

W obu kierunkach był Penderecki w awangardzie. To znaczy, że był odkrywcą, a jednocześnie w swoich utworach ukazywał mnóstwo swojego kolorytu, swojego osobistego przeżycia - podkreślił.

Według Krauzego, "Penderecki był autentycznym, wybitnym polskim kompozytorem". Bardzo mi jest przykro z powodu tej okropnej wiadomości - zapewnił.

Antoni Wit: Krzysztof Penderecki był wybitnym kompozytorem i uroczym człowiekiem

Śmierć Krzysztofa Pendereckiego to bardzo smutne i znaczące wydarzenie, bo przecież od ponad 60 lat był on czołową postacią w polskim życiu muzycznym, a później też w światowym - powiedział Antoni Wit. Według Wita, wspaniała twórczość Pendereckiego - począwszy od pierwszych awangardowych utworów jak "Tren - Ofiarom Hiroszimy", "Polymorphia", przez późniejszy zwrot stylistyczny - symfonie, koncerty, opery - była przyjmowana z entuzjazmem w całym świecie. Przypomniał, że kompozytor "równocześnie od lat 70. prowadził też działalność dyrygencką i był dyrygentem wybitnym". "Jego interpretacje utworów np. Sibeliusa, Szostakowicza były bardzo znaczące" - ocenił.

Jestem bardzo szczęśliwy, że mogłem być w latach 60. przez dwa lata jego uczniem i z tego czasu zachowam bardzo znaczące wspomnienie, bo poza tym, że Penderecki był tak wybitnym kompozytorem, który wywarł wpływ na muzykę całego świata, był uroczym człowiekiem - opowiadał. Miał wspaniałe poczucie humoru, bardzo umiejętną ocenę istniejącej rzeczywistości. Był człowiekiem wszechstronnym, o wielu zainteresowaniach pozamuzycznych" - mówił.

 Wspomniał o Europejskim Centrum Muzyki Krzysztofa Pendereckiego w Lusławicach. To wszystko sprawia że była to postać renesansowa - powiedział. Będzie nam go niezwykle brakowało, chociaż trzeba powiedzieć, że jego twórczość, która już przetrwała bardzo różne zmienne epoki, będzie bardzo długo jaśnieć na firmamencie - dodał. 

Zawodziński: Penderecki nigdy nie dawał gotowych recept, jak wystawić jego utwór

Przy pierwszej realizacji "Raju utraconego" we Wrocławiu Penderecki mnie nie znał, miał prawo mnie nie znać, ale była w nim duża wiara, że sobie świetnie z tym poradzę. Podtrzymywał we mnie to przekonanie i mam wrażenie, że to najcenniejsze moje doświadczenie w kontaktach z Mistrzem - wspominał reżyser.

Był fantastycznym rozmówcą. Pamiętam naszą pierwszą rozmowę, w której Mistrz, wydawało się, unika rozmowy na temat samego dzieła, a jednocześnie z całej konwersacji wyniosłem mnóstwo wskazówek, jak myśleć o jego "Raju utraconym' - podkreślił Zawodziński. To cenne, bo on nie pouczał, nie dawał wskazówek wprost, a jednocześnie w tej rozmowie padło wiele cennych słów, które rozjaśniały myśli, pomagały - dodał.

Zawodziński zwrócił uwagę, że "Penderecki w sposób całkowicie naturalny nie budował dystansu". Miałem wrażenie podczas tej pierwszej rozmowy, że ja już go znam i to jest znajomość, która trwa od dłuższego czasu  - powiedział.

Później zrealizowałem "Ubu Króla" w Bytomiu - przypomniał inscenizator. Te spotkania dodawały mi bardzo dużo sił, budziły apetyt na jego dzieła. Były niezwykle inspirujące - podkreślił.


ZOBACZ RÓWNIEŻ:  Nie żyje Krzysztof Penderecki