Fotografie starego Lublina z końca lat 50. ubiegłego stulecia można od dziś oglądać w Lublinie. Wystawę "Lajkarz z Londynu" ze zdjęciami Geralda Howsona z 1959 roku pokazuje galeria ośrodka "Brama Grodzka", która od lat pielęgnuje wielokulturową historię tego miasta.

W 1959 roku Brytyjczyk Gerald Howson dostał zlecenie od prestiżowego czasopisma "Queen". Miał pojechać do Polski i przywieźć materiał do artykułu, w tym zdjęcia. Redakcja nie sprecyzowała, jakie mają być fotografie. Howson, z zawodu malarz, zabrał ze sobą wysłużoną Leicę i plecak. Włożył do niego konieczne do wywoływania filmów chemikalia, bo chciał od razu oglądać negatywy.

Po długiej podróży pociągiem, Howson odwiedził Lublin, następnie Kraków i Nową Hutę. Później Warszawę. Nie mówił ani słowa po polsku. Ale udawało mu się podchodzić blisko fotografowanych obiektów, niemal na wyciągnięcie ręki. Brytyjczyk dokumentuje miejsca i ludzi, ale patrzy inaczej niż fotografujący wówczas Polacy. Zauważa egzotykę powojennej Polski, z tragiczną historią wyrytą zmarszczkami na twarzach jej mieszkańców. Poznaje kilku mówiących po angielsku Polaków. To w ich łazienkach nocą instaluje prowizoryczne ciemnie. W dzień robi zdjęcia.

Howsona poznałem przypadkiem w Londynie na urodzinach jego córki - mówi kurator wystawy Bogdan Frymorgen. Byłem kiedyś w Polsce- rzucił na powitanie. Robiłem zdjęcia. W trakcie rozmowy Gerald przyznał, że tylko kilka kadrów opublikował dziennik "The Daily Telegraph". Zleceniodawca, magazyn "Queen", wycofał się z projektu. Według redakcji czasopisma, fotografie Howsona były zbyt szorstkie i depresyjne. Nie dla brytyjskich arystokratów przyzwyczajonych do błysku diamentowej biżuterii. Kiedy Frymorgen odwiedził Howsona tydzień później, Gerald podszedł do kredensu i otworzył szufladę. Tu jest ich więcej - powiedział. Dotykając negatywów w papierowych koszulkach, dodał: Przeleżały w tym miejscu 50 lat, najwyższy czas, żeby je wyciągnąć.