Widzowie za Oceanem mogą już podziwiać najnowsze dzieło Agnieszki Holland na srebrnym ekranie. "W ciemności" wczoraj trafiło do nowojorskich kin. Film zbiera entuzjastyczne recenzje w amerykańskich mediach. "Holland wraz ze swoją utalentowaną operatorką Jolantą Dylewską wydobywa okropne piękno z rojącego się od szczurów podziemnego piekła, które przez 14 miesięcy było domem Żydów" - oceniło publiczne radio NPR.

Dziennik "New York Times" zamieścił reklamę filmu z fragmentami recenzji wychwalających najnowszy obraz polskiej reżyserki. Krytyk "NYT" nazwał film pełnym napięcia, wstrząsającym i głęboko poruszającym. Z kolei recenzent "Wall Street Journal" odnotował wspaniałą grę odtwórcy głównej roli, Roberta Więckiewicza, porównując ją do kreacji odtwórcy Oskara Schindlera.

Nominowany do Oscara obraz przykuł też uwagę znanego magazynu "New Yorker". W najnowszym wydaniu tygodnika recenzent David Denby podkreśla, że Holland nie portretuje Lwowa oraz jego bohaterów filmu w sposób czarno-biały. Autor recenzji pisze, że atakowani wcześniej przez siły sowieckie, a później przez nazistów, mieszkańcy miasta dbali przede wszystkim o przetrwanie i nie byli skłonni ratować Żydów.

Zwraca również uwagę na postawę głównego bohatera Leopolda Sochy (Robert Więckiewicz), który zdecydował się chronić Żydów, zamiast wydać ich Niemcom, za co otrzymałby wynagrodzenie. "W ciemności" rozgrywa się i pod ziemią, i na powierzchni: w fetorze i mroku kanałów, gdzie walcząca społeczność żyje pośród szczurów, oraz w chaotycznym, na wpół opustoszałym mieście, w zaśmieconym pejzażu bez moralnego porządku - odnotowuje Denby.

Na tym tle recenzent zarysowuje sylwetkę Sochy, który wie, że po raz pierwszy w życiu ma szansę uczynić coś znaczącego pomimo, że rodziny żydowskie nie zawsze okazują wdzięczność. Reżyserka daje jasno do zrozumienia, że poddani opresji ludzie nie są koniecznie prawi - pisze nowojorski krytyk. Bohaterstwo i tchórzostwo występuje po obydwu stronach, a przeżycie zależy tak od szczęścia, jak od odwagi - zaznacza.

Oglądając film czuje się obrzydzenie życiem w kanałach, ale Holland odmierzając dobrze rytm filmu wie, kiedy wyjść na powierzchnię. Za każdym razem, kiedy to robi, światło dzienne wydaje się błogosławieństwem - podsumowuje Denby.