"Andrzej Wajda był strasznie wyraźnym artystą w swoim stylu i w temperamencie. Potrafił wszystko - to było też niezwykłe. Robił filmy historyczne, robił filmy współczesne, robił filmy polityczne, robił filmy filozoficzne, robił komedie. Robił rzeczy wszelkie i wszystko robił świetnie" - mówi w rozmowie z RMF FM reżyser Krzysztof Zanussi. "Czułem na każdym kroku, że obcuję z osobą absolutnie nietuzinkową i kimś, kto rzeczy bardzo skomplikowane umie przedstawiać w sposób prosty, zwięzły i zrozumiały. A to jest właśnie cecha ludzi wybitnych" - wspomina aktor Michał Żebrowski.

Andrzej był człowiekiem, który był dla kinematografii polskiej gigantem. We wszystkich epokach, które pamiętam, był zawsze postacią centralną. Ślad, który pozostawił, jest ogromny. On był strasznie wyraźnym artystą w swoim stylu i w temperamencie. Potrafił wszystko - to było też niezwykłe. Robił filmy historyczne, robił filmy współczesne, robił filmy polityczne, robił filmy filozoficzne, robił komedie. Robił rzeczy wszelkie i wszystko robił świetnie.
Byłem bardzo młodym aktorem, kiedy zetknąłem się z Mistrzem. Dla mnie to było wielkie przeżycie, bo ja miałem pełną świadomość, kim jest Andrzej Wajda dla polskiego kina. Chciałem po prostu stanąć na wysokości zadania. Chciałem wśród tych wspaniałych kolegów, których pan Andrzej w swoim filmie zebrał, zaistnieć. Nie chciałem przeszkadzać. Chciałem, żeby mistrz nie żałował tego, że dał mi rolę we własnym filmie. Było to wielkie przeżycie dla mnie. Pamiętam je do dziś. To będzie niezapomniana rzecz w moim życiu, w moich wspomnieniach. I uważam że pan Andrzej Wajda jest dla polskiego kina tym, kim dla Japończyków jest Kurosawa. Bardzo dobrze mieć, jako naród w swoim Panteonie wielkich Polaków kogoś takiego, kto kojarzy się z samym dobrem i z wielka wartością na całym świecie. Jak się mówi wśród ludzi wykształconych "Andrzej Wajda" to wszyscy wiedzą, o kim mówimy i dlaczego mówimy.

Praca z panem Andrzejem, chyba dla każdego aktora, szczególnie dla młodego, była jakimś symbolem, taką przepustką do świata, który jest wyjątkowy i jedyny. Czułem na każdym kroku, że obcuję z osobą absolutnie nietuzinkową i kimś, kto rzeczy bardzo skomplikowane umie przedstawiać w sposób prosty, zwięzły, i zrozumiały. A to jest właśnie cecha ludzi wybitnych.
Andrzej powierza nam pewien obowiązek - obowiązek takiego patriotyzmu, który jest patriotyzmem otwartym, tolerancyjnym, często krytycznym wobec historii. Patriotyzmu, który kocha ten kraj. Proszę zwrócić uwagę, że Andrzej najczęściej robił swoje filmy w oparciu o wielką literaturę i właściwie wszystkie o trudach bycia Polakiem. Śmierć Andrzeja nas zobowiązuje do ciężkiej pracy, pamięci. Powinniśmy myśleć, pracować, ciągle wracać do jego patriotyzmu, do jego miłości do tego kraju. Ten obowiązek spada na nas wszystkich.
Odszedł lider kina artystycznego w Polsce, kina ambitnego. Odszedł lider generacji, która zamieniła polską kinematografię, tę przedwojenną, w sztukę albo partnera społeczeństwa w takim szerokim dialogu o nas samych. O naszej nie tylko historii, o naszej wrażliwości, naszej mentalności, o tym, jak odczuwamy piękno... Andrzej na wielu klawiszach umiał wygrać to partnerstwo z polskim widzem.

On miał taka ciekawość, w rozmowach graniczącą z pewna naiwnością. "Co powiesz? Tak? Na prawdę tak jest?" Jego zdanie nigdy nie było zamknięte. Był rzeczywiście gotów podejmować, czasami gorące polemiki dotyczące naszej rzeczywistości jako obywatel czy ktoś, kto musi wejść raptem w kształtowanie naszej rzeczywistości społecznej. Prowadził z nami bardzo poważną rozmowę całym swoim twórczym życiem

(mn)