To była podróż do innego, nieznanego świata dźwięku i obrazu! W wielkim stylu zakończył się 6. Festiwal Muzyki Filmowej. W Hali Ocynowni w Nowej Hucie odbył się koncert finałowy. Widzowie na dużym ekranie obejrzeli "Matrix", czyli wielki kinowy hit w reżyserii braci Wachowskich. Na żywo muzykę zagrała 100-osobowa orkiestra. Poprowadził ją autor ścieżki dźwiękowej do filmu Don Davis.

Jeden z klasyków. Fajnie, że można go obejrzeć w takim towarzystwie i przy takiej muzyce. Mam nadzieję, że będą całkiem inne przeżycia, niż podczas oglądania w zwykłym kinie czy w domu. Muzyka jest niesamowitą mieszanką. Dosyć ciekawa kakofonia, połączenie muzyki instrumentalnej z przebojami muzyki rockowej. To chcę usłyszeć, szczególnie, że w sobotę wprawka, która była z trzeciej części "Matrixa", zrobiła niesamowite wrażenie - mówili przed rozpoczęciem koncertu widzowie.

W Hali Ocynowni panowała szczególna aura. Atmosferę budował półmrok oraz znajdujące się tam urządzenia i maszyny. Produkcją sterowały komputery, a między nimi miejsce znaleźli ludzie w czarnych płaszczach. Jest trochę Matrix. Jakieś rury, blachy, wszystko takie surowe. Trochę science fiction. Szczególnie, jeśli dodamy do tego jeszcze jakąś orkiestrę - komentowali zgromadzeni w hali fani trylogii.

"Muzyka wgniatała w fotel"

Koncertu finałowego wysłuchało ponad 4 tysiące osób. Po jego zakończeniu widzowie przyznawali, że już dawno żaden występ nie zrobił na nich tak piorunującego wrażenia. 100-osobowa orkiestra AUKSO pod przewodnictwem Dona Davisa została pożegnana gromkimi brawami. Ścieżka dźwiękowa idealnie łączyła się z obrazem, a grana przez orkiestrę muzyka klasyczna z rockowym brzmieniem, efektami walki i pościgów.

"Matrixa" już widziałem wiele razy. Znam dobrze ten film, ale z muzyką na żywo wgniata w fotel - komentował na gorąco po ostatnich taktach jeden z widzów. Nagłośnienie i oświetlenie było genialne. Niesamowite efekty dźwiękowe, wizualne. Rzeczywiście ciarki przechodzą po całym ciele przez cały koncert - dodawali inni. Podkreślali, że finałowy koncert festiwalu był dla nich prawdziwym muzycznym "Matrixem" i "podróżą do innego, nieznanego świata dźwięku i obrazu".