5 lipca na stadionie Villa Park w Birmingham odbędzie się wyjątkowy koncert, który ma być ostatnim występem Ozzy'ego Osbourne'a, lidera kultowej formacji Black Sabbath. Wieloletnia kariera pełna szalonych tras koncertowych i niezapomnianych hitów dobiega końca. Książę Ciemności zdradził, jak wyobraża sobie życie po latach w świetle reflektorów.

Gwiazdorskie pożegnanie na scenie

Koncert zapowiada się jako prawdziwe święto muzyki rockowej. Na scenie obok Black Sabbath pojawią się przyjaciele Osbourne'a, w tym członkowie takich zespołów jak Metallica, Guns N’ Roses, Slayer, Anthrax i Alice In Chains. 

Całość poprowadzi Jason Momoa, znany z roli Aquamana. Fani, którzy z niecierpliwością oczekiwali na bilety, wykupili je w rekordowym czasie - zaledwie 16 minut po rozpoczęciu sprzedaży. Dochód z koncertu zostanie przeznaczony na wsparcie osób cierpiących na chorobę Parkinsona, z którą od kilku lat zmaga się sam Osbourne.

Emerytura w otoczeniu rodziny

Dla Ozzy'ego Osbourne'a, który ostatni raz wystąpił na scenie 31 grudnia 2018 roku, lipcowy koncert będzie ostatecznym pożegnaniem z koncertowaniem. Myśląc o kolejnych występach, chciałbym powiedzieć 'nigdy nie mów nigdy', ale po ostatnich sześciu latach... nadszedł na to czas - przyznaje w rozmowie z "The Guardian". 

Z powodów zdrowotnych nie zagra pełnego koncertu, ale jego obecność na scenie z pewnością będzie emocjonującym momentem dla fanów.

Życie po latach w trasie

Po latach pełnych ekscytujących przygód i życia na krawędzi, Ozzy Osbourne zamierza spędzić jesień życia w spokoju, otoczony rodziną.

Przez ponad 50 lat żyłem w trasie. Nie palę już zioła, ani nie prowadzę życia gwiazdy rocka. Stałem się domatorem - wyznaje. Dodał, że chce spędzić resztę swojego życia z rodziną. Nie chcę umrzeć w jakimś pokoju hotelowym - zaznaczył. Dodał jednak, że nienawidzi chodzić na zakupy z żoną.