W wieku 95 lat zmarła aktorka i reżyser Marta Stebnicka, odtwórczyni kilkudziesięciu ról w krakowskim Starym Teatrze. Jej wychowankami byli m.in. Anna Seniuk i Jan Nowicki. Debiutowała podczas okupacji w konspiracyjnym teatrze Tadeusza Kantora.

Marta Stebnicka zmarła 6 lipca w Warszawie w wieku 95 lat.

Od 60 lat była związana z krakowskimi scenami, a zwłaszcza ze Starym Teatrem. Przez 15 lat występowała w kabarecie "Jama Michalika". Oprócz aktorstwa zajmowała się reżyserią, była pedagogiem krakowskiej szkoły teatralnej, a prywatnie żoną poety-satyryka Ludwika Jerzego Kerna.

Aktorka urodziła się 22 marca 1925 roku we Lwowie. Debiutowała w 1943 roku w krakowskim konspiracyjnym teatrze Tadeusza Kantora. Zagrała w dwóch jego spektaklach - Skierkę w "Balladynie" Juliusza Słowackiego i Telemaka w "Powrocie Odysa" Stanisława Wyspiańskiego.

Po wojnie Stebnicka uczyła się aktorstwa w Studio Teatralnym przy Starym Teatrze. Jej kolegami byli m.in. Tadeusz Łomnicki i Andrzej Szczepkowski. Debiutowała w Starym Teatrze po maturze 1 kwietnia 1945 roku w przedstawieniu "Mąż doskonały" Jerzego Zawieyskiego w reżyserii Jerzego Ronarda Bujańskiego.

W latach 1947-49 pracowała w Miejskich Teatrach Dramatycznych, a następnie do 1954 roku w Państwowych Teatrach Dramatycznych. W latach 1954-60 występowała w Teatrze im. Juliusza Słowackiego w Krakowie, a od 1960 r. do połowy lat 80. w Starym Teatrze, gdzie zagrała około 30 ról stworzonych we współpracy z wybitnymi reżyserami: Władysławem Krzemińskim, Lidią Zamkow, Zygmuntem Hübnerem, Konradem Swinarskim, Józefem Szajną, Jerzym Jarockim.


Jerzy Stuhr: Z prof. Stebnicką odeszła cząstka epoki, która zawsze powinna nam imponować

Wraz z profesor Martą Stebnicką odeszła cząstka tej epoki, która zawsze powinna nam imponować - kultury, klasy, inteligencji, taktu i szarmu osobistego - powiedział Jerzy Stuhr. Podkreślił, że swoim urokiem i promiennością, artystka zjednywała sobie ludzi.

Na wielu polach zachwycała nas, krakowian. Pamiętam jeszcze ze studenckich czasów kabaret Jama Michalika, którego była jedną z gwiazd. Pamiętam ją z desek Starego Teatru, wspaniałych ról, ale przede wszystkim pamiętam ją jako pedagoga, uczącego przedmiotu piosenka w Szkole Teatralnej - wspominał aktor i reżyser.

Zaznaczył, że to "nie była tylko piosenka, to było uczenie pewnej klasy, klasy zachowania się, manier".

Wspominał, jej "wspaniałe egzaminy i dyplomy z młodzieżą, poczucie humoru". Jak mówił, podchodziła ona z miłością do młodych ludzi.