- Czuję więź z Polską, ale również są mi bardzo bliskie wartości, którymi kierowała się ówczesna Solidarność - powiedział francuski muzyk Jean Michel Jarre. Jego koncert w Stoczni Gdańskiej uświetnił obchody 25-lecia Solidarności.

Konrad Piasecki: Kiedy Pan słyszy, czyta lub gdy przychodzi panu na myśl hasło POLSKA, jakie jest pana pierwsze skojarzenie z tym związane?

Jean Michel Jarre: Rodzina.... Ktoś na tyle bliski, kto wchodzi w skład mojej rodziny - ktoś taki jak kuzyn. Moim zdaniem, Polska jest blisko związana z Francją, skąd wywodzą się moje korzenie. To dlatego z takim smutkiem zareagowałem na wyniki niedawnego referendum we Francji w sprawie unijnej konstytucji. To był jakiś nonsens, bo przecież powinniśmy sobie być bliscy. Może nie tak jak bracia - to brzmi zbyt hippisowsko. Ale tak jakbyśmy mieszkali we wspólnej wiosce, nie w jakiejś umownej wiosce globalnej, ale takiej rzeczywistej, w której istnieją więzy międzyludzkie.

Konrad Piasecki: Czy pamięta Pan wydarzenia sprzed 25-ciu lat, gdy rodziła się Solidarność i wolna Polska?

Jean Michel Jarre: Oczywiście, że pamiętam. Miałem wtedy mieszane uczucia nadziei i strachu. Nadziei - ze względu na znaczenie tych wydarzeń oraz strachu, że ten ruch poniesie klęskę.

Konrad Piasecki: No i rzeczywiście niedługo potem doszło do porażki - wprowadzono stan wojenny.

Jean Michel Jarre:Tak - Solidarność wydawała się pokonana. Pomyślałem wtedy, że to może się skończyć jak w Pradze. Na szczęście do tego nie doszło.

Konrad Piasecki: Czuje się pan blisko związany z Polską, czy dlatego zdecydował się pan na koncert w naszym kraju?

Jean Michel Jarre: Tak, czuję więź z Polską, ale również są mi bardzo bliskie wartości, którymi kierowała się ówczesna Solidarność. Były one równie ważne dla świata, jak Deklaracja Praw Człowieka z czasów Rewolucji Francuskiej. Chciałbym, by ten koncert był hołdem dla determinacji ludzi w Gdańsku i całej Polsce, którzy doprowadzili do upadku komunizmu.

Konrad Piasecki: Zdaje pan sobie sprawę, że ten koncert może stać się najważniejszym wydarzeniem obchodów rocznicy Solidarności - dzięki panu będzie można przypomnieć światu, że istnieje Polska, Solidarność i Lech Wałęsa. Że tu właśnie rozpoczął się upadek komunizmu.

Jean Michel Jarre: Mam taką nadzieję. Dla mnie ten koncert też ma szczególne znaczenie - nie można go porównać z innymi, wcześniejszymi występami. To nie jest tylko mój koncert, to jest NASZ WSPÓLNY koncert. Uważam, że może on się stać rodzajem katalizatora przyspieszającego wydarzenia. Będzie to nasze wspólne dzieło. Czuję się zaszczycony tym, że mogę pomóc, mogę głosić poprzez muzykę wartości, którym hołdowała Solidarność.

To będzie też efektowne, spektakularne widowisko w pozytywnym znaczeniu tego słowa.

Konrad Piasecki: To w takim razie proszę nam pomóc wyobrazić sobie ten koncert - jak będzie on wyglądał?

Jean Michel Jarre: Będą w nim chwile pełne emocji, ale nie będzie nostalgii - tylko radość. Wyobraźcie sobie te portowe dźwigi, budynki składów, które staną się tłem dla przedstawienia najnowszych zdobyczy techniki. Będzie to miejsce, w którym technika XX wieku spotka się ze zdobyczami wieku XXI.

Konrad Piasecki: Czyli sceneria stoczni gdańskiej - ten przemysłowy krajobraz okazał się pomocny w pana wizji koncertu, nie tylko ze względu na historyczne znaczenie tego miejsca

Jean Michel Jarre: Tak - poza symbolicznym i historycznym aspektem Stocznia Gdańska jest sama w sobie niezwykłym, niepowtarzalnym miejscem ze względu na swoją architekturę i pejzaż. Przypomina mi scenerię z brytyjskiego filmu science fiction "Brazil". W połączeniu z historycznym znaczeniem stoczni daje to olbrzymie możliwości do wykorzystania w warstwie wizualnej i akustycznej.

Konrad Piasecki: Słyszałem, że na ten koncert skomponował pan coś specjalnego...

Jean Michel Jarre: Tak - to będzie moja osobista wersja "Murów" Jacka Kaczmarskiego i innych utworów. Ale to miejsce tak mnie zainspirowało, że już po koncercie chciałbym skomponować coś poświęconego Stoczni Gdańskiej.