Jeszcze w tym tygodniu pojawi się kolejny wniosek o odwołanie lub zawieszenie prezesa TVP Roberta Kwiatkowskiego. Dwa poprzednie nie zyskały poparcia telewizyjnych towarzyszy broni i Kwiatkowski ocalił prezesowski fotel. Pojutrze oceną osoby prezesa po raz kolejny zresztą zajmie się również Rada Nadzorcza TVP.

Co spowodowało, że dyskusja temat zawieszenia lub odwołania powróciła?

Po pierwsze spadające na łeb na szyję sondaże oceniające wiarygodność prezesa. W konkursie na najmniejsze zaufanie opinii publicznej Kwiatkowskiego wyprzedza jedynie Lew Rywin.

Po drugie dyskryminacja dziennikarzy o odmiennie niż jedynie słuszne poglądach jaka ma miejsce właśnie w instytucji kierowanej przez Kwiatkowskiego.

Po trzecie, niezbyt jasne wyjaśnienia jakie prezes złożył przed komisją śledczą. Jest niepewność czy zeznania, które składał prezes Kwiatkowski przed sejmową komisją śledczą były w pełni prawdziwe. Są jednak nie do końca w sposób jasny wytłumaczone bilingi prezesa, te bardzo częste rozmowy i to właśnie w tych newralgicznych momentach - powiedziała Anna Popowicz, wiceprzewodnicząca rady nadzorczej TVP.

Jak dodała, prezes powinien zostać odsunięty od kierowania tą instytucją. Czy taki wniosek zyska poparcie telewizyjnych towarzyszy broni? Doświadczenie ostatnich miesięcy każe wątpić, chyba że prezes sam zrezygnuje ze stanowiska co wcale nie jest tak nierealne jak by się mogło wydawać na pierwszy rzut oka. Według nieoficjalnych informacji prezes rozważa taki scenariusz.

Moment do odejścia jest wymarzony. W zeszłym tygodniu Kwiatkowski odebrał w Amsterdamie nagrodę dla najlepszej stacji publicznej w Europie. Teraz w glorii i chwale mógłby odejść. Pojawiły się głosy, że miękkie lądowanie prezes ma zapewnione w Brukseli.

17:10