Czy Emmanuel Macron nas oszukał? To pytanie stawia wielu przedstawicieli ruchu „żółtych kamizelek” po tym jak Pałac Elizejski wyjaśnił, że wbrew zapowiedzi prezydenta, nie będzie zagwarantowanej prawnie podwyżki najniższych pensji we Francji.

Rząd będzie wypłacał z kasy państwa, sto euro, najuboższym pracownikom. Również tym zatrudnionym w prywatnych firmach. 

Co to oznacza w praktyce? Minimalne zarobki we Francji oficjalnie nie wzrosną. Rząd będzie dodawał do pensji sto euro w formie zasiłku. I właśnie takie rozwiązanie - według części liderów ruchu "żółtych kamizelek" - stanowi problem.

Aby otrzymać zasiłek, trzeba będzie spełnić wiele wymogów. Dochody całej rodziny nie będą mogły przekroczyć pewnego poziomu. A co najważniejsze w każdej chwili rząd będzie mógł wycofać się z zasiłku.

Ruch "żółtych kamizelek" zarzuca prezydentowi Francji "mydlenie oczu" i zapowiada kontynuację protestów.

(ug)