Poprawia się stan zdrowia żołnierzy rannych w ataku talibów na polską bazę w afgańskiej prowincji Ghazni. Reporter RMF FM Krzysztof Zasada dowiedział się w dowództwie polskiego kontyngentu, że większość poszkodowanych wróciła już do służby. Stan najciężej rannych nadal jest stabilny, a ich życiu nic nie grozi.

Do ataku na bazę w Ghazni doszło wczoraj wczesnym popołudniem czasu polskiego. Uzbrojeni talibowie wjechali w mur ciężarówką wyładowaną materiałami wybuchowymi. Przez wyrwę, która powstała w momencie eksplozji, wdarli się do środka. Wywiązała się ostra strzelanina - w sumie rannych zostało 10 Polaków. Jeden - ciężko ranny - stan stabilny, dwóch - średnio i siedmiu lekko rannych - informował później na Twitterze szef MON Tomasz Siemoniak.

W potyczce zginął amerykański żołnierz, a - według światowych agencji - także sześciu Afgańczyków: czterech cywilów i dwóch policjantów. Ranne zostały 34 osoby, w tym dwie kobiety i ośmioro dzieci.

Ostatecznie polskim żołnierzom udało się schwytać lub zabić wszystkich rebeliantów.

"Żołnierze regularnie ćwiczą takie scenariusze"

Według gen. bryg. Sławomira Wojciechowskiego, który w 2011 roku dowodził IX zmianą polskiego kontyngentu ISAF, odparcie ataku było skuteczne, a reakcja żołnierzy "szybka i zdecydowana" dzięki temu, że regularnie ćwiczą oni takie scenariusze. Ważne są trening, procedury, właściwe odruchy. Każdy żołnierz ma wyznaczone miejsce, wie, co ma robić, kto jest dowódcą którego odcinka, jak przebiega informowanie, co robią medycy, logistycy. Ci, którzy nie są zaangażowani, jak cywile, chowają się do schronów. To jest regularnie trenowane - mówił Wojciechowski.

Podkreślił, że "stan alarmu nie kończy się z chwilą zażegnania ataku - podwyższona gotowość jest podtrzymywana, bo zawsze jest możliwość powtórzenia ataku w innym miejscu".