​W fali przemocy, która w ostatnich dniach ogarnęła dwie prowincje na zachodzie RPA, zginęło co najmniej 212 osób - poinformował w piątek rząd. Dodano, że sytuacja na wszystkich dotkniętych niepokojami obszarach stopniowo powraca do normalności i jest "w pełni stabilna".

Protesty, które wybuchły w RPA po uwięzieniu w nocy z 7 na 8 lipca byłego prezydenta Jacoba Zumy, przerodziły się w gwałtowne zamieszki z policją, a następnie w niewidzianą od lat falę przemocy, grabieży i podpaleń.

W prowincji KwaZulu-Natal zginęło 180 osób, w Gauteng 32 - przekazał rząd. W czwartek informowano o ogółem 117 ofiarach. Większość z tych osób zginęła w chaosie, który towarzyszył plądrowaniu sklepów - pisze AP. Policja aresztowała 2554 osoby.

Prezydent RPA Cyril Ramaphosa zapowiedział w piątek, że nie pozwoli, by "anarchia i chaos" ogarnęły państwo. To dość jasne, że wszystkie te incydenty niepokojów i grabieży były wzniecane przez osoby, które je zaplanowały i koordynowały - podkreślił prezydent, przemawiając w porcie w Durbanie. Dodał, że zidentyfikowano już 12 podejrzanych o podżeganie do przemocy, z czego jednego aresztowano.

Ramaphosa zgodził się też w piątek na rozmieszczenie na objętych niepokojami terenach 25 tys. żołnierzy. W czwartek informowano, że na ulice południowoafrykańskich miast skierowano już 10 tys. wojskowych.

Wszystkie dotknięte przemocą obszary stopniowo powracają do normalności, a sytuacja w kraju jest już w pełni stabilna - przekazała minister Khumbudzo Ntshavheni. Dodała, że ponownie otwarto zablokowane podczas zamieszek kluczowe autostrady, w tym tę łączącą Durban z największym miastem kraju - Johannesburgiem. Wcześniej informowano, że dłuższa blokada tej drogi w połączeniu ze zniszczeniem i zrabowaniem wielu sklepów i magazynów mogłaby doprowadzić do problemów z zaopatrzeniem w podstawowe produkty.

Ten niewidziany od lat wybuch przemocy był napędzany licznymi problemami społecznymi RPA: skrajnym rozwarstwieniem majątkowym, bezrobociem, wysokim poziomem przestępczości, napięciami na tle etnicznym - komentują agencje. Wszystkie te zjawiska dodatkowo wzmocniła epidemia Covid-19 i towarzyszące jej ograniczenia oraz kryzys ekonomiczny.

Rządzący w latach 2009-18 Zuma odsiaduje karę pozbawienia wolności za obrazę sądu. Wyrok wydano po wielokrotnym niestawianiu się byłego prezydenta na przesłuchania w sprawie zarzutów korupcyjnych. Zuma nie przyznaje się do winy i twierdzi, że wysuwane pod jego adresem oskarżenia są motywowane politycznie.

Polityczny upadek Zumy rozpoczął wewnętrzną walkę o władzę w Afrykańskim Kongresie Narodowym, partii, która rządzi RPA od upadku apartheidu w 1994 r. Należą do niej zarówno Zuma, jak i Ramaphosa, zwolennicy obu polityków tworzą walczące ze sobą frakcje - wyjaśnia agencja Reutera.