Do zamachu samobójczego doszło dziś rano w centrum stolicy Afganistanu, Kabulu. W okolicy ambasady USA widać było unoszący się czarny dym. Do ataku przyznali się talibowie. Zginęło 7 osób, jest też ponad 300 rannych.

Wielu rannych jest w ciężkim stanie - powiedział rzecznik ministerstwa zdrowia Mohammed Ismail Kawusi sugerując, że bilans ofiar śmiertelnych może wzrosnąć.

Z budynku amerykańskiej placówki, która znajduje się niedaleko siedziby misji NATO w Afganistanie, o poranku dobiegał dźwięk syreny alarmowej.

Rzecznik afgańskiego MSW Sedik Sedikki oświadczył, że po ataku samobójcy nastąpił ostrzał.

Zamach miał miejsce w pobliżu siedziby ministerstwa obrony Afganistanu i pałacu prezydenckiego w godzinach porannego szczytu.

Rzecznik talibów Zabihullah Mudżahid poinformował, że atak przeprowadzili bojownicy talibscy. Po wybuchu wdali się w strzelaninę z siłami bezpieczeństwa wewnątrz budynku.

Talibowie nasilili swoje ataki na afgańskie siły bezpieczeństwa po ogłoszeniu w zeszłym tygodniu "wiosennej ofensywy".

Ani ambasada, ani misja NATO nie ucierpiały w wyniku eksplozji.



(dp)