Z powodu zbyt silnego wiatru poszukiwania zaginionych osób we wraku statku wycieczkowego Costa Concodria zostały wstrzymane. Ratownicy czekają na poprawę pogody.

Ratownicy znaleźli we wraku statku ciało 16. ofiary katastrofy. To starsza kobieta, która miała na sobie kamizelkę ratunkową. Na liście zaginionych nadal jest ponad 20 osób. Jak poinformowało centrum dowodzenia akcją ratowniczą, poszukiwania zostaną wznowione, gdy tylko poprawi się pogoda.

W rejonie wraku trwają przygotowania do wypompowywania paliwa ze wszystkich zbiorników. Rozpoczęcie tej trudnej operacji zaplanowano na sobotę. Wypompowanie około 2300 ton oleju może potrwać nawet cztery tygodnie.

Adwokaci pasażerów wchodzą do gry

Adwokaci pasażerów statku Costa Concordia uważają, że przyczyn jego katastrofy nie można sprowadzać do "chwili szaleństwa kapitana" Francesco Schettino i "inercji" załogi. Ich zdaniem trzeba ustalić odpowiedzialność armatora i kapitanatów włoskich portów.

Obrońcy reprezentujący pasażerów wycieczkowca z różnych krajów, chcą wskazać, kto jest winien temu, że tolerowano "bezmyślną praktykę" podpływania do wysp. Właśnie nadmierne zbliżenie się do wyspy Giglio było bezpośrednią przyczyną uderzenia statku o skałę, w rezultacie czego nabrał on wody i przechylił się.

Adwokaci zwrócili się do prokuratury prowadzącej dochodzenie w sprawie okoliczności katastrofy, by jego przedmiotem było też postępowanie armatora Costa Crociere.

Zdaniem włoskich prawników należy ustalić, na podstawie jakich kryteriów "życie ponad 4 tysięcy osób zostało powierzone osobnikowi nie nadającemu się do tego" - jak nazwali kapitana; trzeba też ocenić zasady szkolenia załogi i postępowania w sytuacjach kryzysowych.

Włoskie media ujawniły wczoraj sporządzony przez karabinierów zapis podsłuchu rozmów telefonicznych, jakie kapitan Francesco Schettino przeprowadził ze znajomymi 14 stycznia, a więc dzień po katastrofie, tuż przed tym, gdy wydano nakaz jego aresztowania. W rozmowach tych Schettino przyznał, że podpłynął do wyspy Giglio, by zrobić przyjemność wszystkim tym, którzy go o to prosili. Podkreślił, że zszedł z pokładu, kiedy zobaczył, że statek się przechyla. Powiedział: Zaszczytem jest dla mnie to, że tylu ludzi uratowaliśmy, z wyjątkiem tych, którzy nie dali rady.