Prawie 60 godzin po eksplozji w brytyjskich składach paliw Buncefield pod Londynem, strażacy ugasili pożar. Ogień objął 20 zbiorników; w akcji użyto 250 tysięcy litrów piany, przysłanej z całej Wielkiej Brytanii.

Pozostały jeszcze niewielkie ogniska ognia, ale już poza zbiornikami, i są one teraz konsekwentnie dogaszane. Stopniowo do domów zaczynają wracać ewakuowani po eksplozji ludzie mieszkający w okolicy.

Nad okolicą wciąż unosi się gęsta chmura dymu; czarne obłoki rozciągają się na obszarze wielu kilometrów kwadratowych. Dziś dym objął zasięgiem Londyn. Wczoraj wieczorem chmura dotarła już do północno-zachodniej Francji - do Normandii i Bretanii - i według francuskich meteorologów prawdopodobnie skieruje się ku Hiszpanii.

Do wybuchu doszło w niedzielę rano. Wskutek serii eksplozji obrażenia odniosły 43 osoby; na szczęście nikt nie zginął. Ponad dwa tysiące ludzi ewakuowano z rejonu pożaru. Policja sądzi, że powodem eksplozji był wypadek.