W Grecji rozpoczęły się w niedzielę przedterminowe wybory parlamentarne, w których do głosowania jest uprawnionych ponad 10 milionów Greków. Lokale wyborcze zostały otwarte o godz.7.00 (6.00 czasu polskiego) a zostaną zamknięte o godz.19.00 (18.00 czasu polskiego).

Pierwsze wyniki głosowania powinny zostać ogłoszone już dwie godziny później.

Według sondaży przedwyborczych, w wyborach zwycięży opozycyjna liberalno-konserwatywna Nowa Demokracja (ND) obiecująca zmęczonym wieloletnim kryzysem ekonomicznym Grekom więcej miejsc pracy i przyciągnięcie zagranicznych inwestycji.

ND, której przywódcą jest 51-letni Kyriakos Micotakis, syn byłego premiera i brat byłej minister spraw zagranicznych, może zdobyć ok 35 proc. głosów. Na drugim miejscu ma się znaleźć rządząca obecnie krajem Koalicja Radykalnej Lewicy (Syriza) z wynikiem około 28 proc.

Do parlamentu mają także wejść Ruch na Rzecz Zmiany (Kinal), który założyli w 2018 r. głównie byli członkowie jednej z tradycyjnie największych partii Grecji Pasok (Ogólnogreckiego Ruchu Socjalistycznego), Komunistyczna Partia Grecji (KKE) oraz neonazistowski Złoty Świt.

Dwie mniejsze partie, nowo powstała międzynarodowa partia DiEM25 (Ruch Paneuropejski na Rzecz Demokratyzacji Unii Europejskiej) byłego kontrowersyjnego ministra finansów w rządzie Syrizy Janisa Warufakisa oraz skrajnie prawicowe Greckie Rozwiązanie sprzedającego w telewizji listy do Jezusa Kyriakosa Welopulosa, także mają szansę na przekroczenie obowiązującego w Grecji trzyprocentowego progu wyborczego.

Ułatwienia dla zwycięzców

Grecki system wyborczy przewiduje dla partii, która zajmie w wyborach pierwsze miejsce premię w postaci dodatkowych 50 miejsc. Ma to ułatwić zwycięzcy rządzenie i oznacza, że konserwatyści w sumie mają szansę ma zdobycie w nowym 300-osobowym parlamencie około 150-159 miejsc, co pozwoliłoby im na samodzielne sprawowanie władzy.

Tak na pewno będzie, jeśli do parlamentu wejdzie tylko pięć pierwszych partii. Jednak jeśli DiEM25 i Greckie Rozwiązanie także tam się znajdą, to ND może potrzebować koalicyjnego partnera. Eksperci przewidują, że w takiej sytuacji może nawet dojść do ponownych wyborów, które odbyłyby się w sierpniu. Ciekawostką jest, że w takim przypadku, nie obowiązywałaby już zasada dodatkowych 50 miejsc, ponieważ prawo to zostało zmienione przez obecny rząd Syrizy trzy lata temu. Syriza także obniżyła wiek uprawnionych do głosowania z 18 do 17 lat.

Greckie wybory miały się oryginalnie odbyć w październiku tego roku, ale zostały zwołane wcześniej przez Premiera Aleksisa Ciprasa, po tym jak jego partia Syriza przegrała z ND w majowych wyborach do Parlamentu Europejskiego. Dla 44-letniego Ciprasa miały być sprawdzianem, czy jego polityka, lawirująca między drastycznymi oszczędnościami budżetowymi narzuconymi Grecji przez tzw. trojkę (Europejską Komisję, Europejksi Bank Centralny oraz Międzynarodowy Fundusz Walutowy) w zamian za pożyczki w wysokości 256 miliardów euro, a wysiłkami zmierzającymi w kierunku poprawy losu tych najbardziej potrzebujących, ma w dalszym ciągu poparcie jego tradycyjnych zwolenników.

Sondaże wskazują jednak na to, że tak nie jest. W kraju, gdzie panuje najwyższe w Unii Europejskiej bezrobocie, obietnice absolwenta Harvardu i byłego finansisty Micotakisa, żyzny grunt.

Ludzie są zmęczeni Syrizą. Micotakis obiecuje im rozwój gospodarczy, więcej miejsc pracy i lepsze wynagrodzenie. Nie ma pewności, czy uda mu się tych obietnic dotrzymać ale większość wyborców uważa, że warto zaryzykować - mówi Vasilis Ziras, dziennikarz piszący na tematy ekonomiczne dla gazety codziennej “Kathimerini".