W siedzibie NATO w Brukseli zakończyła się pierwsza część spotkania ministrów obrony państw Paktu z amerykańskim zastępcą sekretarza obrony Paulem Wolfowitzem. To spotkanie dotyczyło planowanej akcji wojsk amerykańskich przeciwko terrorystycznej siatce Osamy bin Ladena. Można już powiedzieć, że ten saudyjski terrorysta podzielił sojuszników z NATO. Dlaczego?

Europejscy partnerzy liczyli na to, że zastępca sekretarza obrony USA przywiezie dowody winy bin Ladena. Tych dowodów Wolfowitz jednak nie przywiózł, co było zaskakujące dla wszystkich uczestników spotkania – owy corpus delicti był jednym z powodów szczytu. Niektórzy dyplomaci twierdzą wręcz, że Amerykanie nie mają jeszcze wystarczających dowodów przeciwko Saudyjczykowi – nie mają np. dowodów, że rozkaz ataku na USA wydał osobiście bin Laden. Jeden z dyplomatów powiedział naszej korespondentce, że Waszyngton czeka na pewne informacje od krajów arabskich. Inni dyplomaci uważają z kolei, że USA nie poprosiły o nic, ani nie pokazały żadnych dowodów, bo zakładają, że akcja będzie bardzo długo trwała i potrzeby mogą się zmieniać. Dziś wszyscy zdają sobie sprawę, że ze strony NATO Ameryka potrzebuje wsparcia moralnego i politycznego, a akcję zbrojną poprowadzi sama, przy ewentualnym wsparciu ze strony Brytyjczyków czy Niemców. Uważa się jednak, że nie będą tego konsultować ze swoimi sojusznikami.

Spotkanie z amerykańskim zastępcą sekretarza obrony - to pierwsza część brukselskiej narady. W drugiej części natowscy ministrowie będą rozmawiali z szefem resortu obrony Rosji. W kuluarach mówi się, że NATO pójdzie na jakieś ustępstwa, żeby mieć w Rosjanach sprzymierzeńca. Sojusz jest przede wszystkim bardzo zadowolony z deklaracji Moskwy włączenia się do koalicji antyterrorystycznej. Może się jednak okazać, że cena będzie bardzo wysoka np. przymknięcie oczu na wojnę w Czeczenii. Rosjanie stawiają bowiem znak równości między terroryzmem, a tym co dzieje się w tej zbuntowanej republice. Rosja może też próbować zablokować przyjęcie do NATO państw nadbałtyckich. Trudno sobie wyobrazić, aby Waszyngton naciskał teraz na Rosję, aby zgodziła się na przyjęcie Litwy, Łotwy i Estonii do Paktu.

foto RMF

22:15