Atak na Iran może być konieczny, aby zapobiec uzbrojeniu się tego kraju w broń atomową - oświadczyli czołowi kandydaci do nominacji prezydenckiej z Partii Republikańskiej w czasie debaty telewizyjnej w Dearborn w stanie Michigan.

Najbardziej twardo wypowiadał się na temat Iranu faworyt w wyścigu do nominacji z ramienia partii republikańskiej, były burmistrz Nowego Jorku, Rudy Giuliani. Powiedział, że jeżeli zostanie prezydentem, nie wyklucza zbombardowania irańskich instalacji nuklearnych, ponieważ bezpieczeństwo Ameryki jest najważniejsze.

Giulianiemu wtórował były senator i aktor Fred Thompson, który dopiero niedawno dołączył do rywalizacji. Mówił o zagrożeniu Ameryki przez "islamski faszyzm", który - według niego - stwarza niebezpieczeństwo dla całej "zachodniej cywilizacji".

Inny czołowy pretendent do Białego Domu, senator John McCain, też poparł twardą linię wobec Iranu, ale podkreślił, że zanim - jako prezydent - użyje siły, zasięgnie najpierw opinii Kongresu.

Były gubernator stanu Massachussets, Mitt Romney, powiedział nawet, że zanim zdecyduje co zrobić z Iranem, "skonsultuje się z prawnikami" w Białym Domu. Wytknięto mu to potem jako gafę, sugerującą brak zdecydowania, jakiego można oczekiwać od przywódcy kraju.

Tylko jedyny kandydat wśród Republikanów, kongresman Ron Paul, stanowczo odciął się od planów inwazji na Iran.

Administracja prezydenta Busha także nie wyklucza użycia siły wobec Iranu, ale zaznacza, że trzeba wykorzystać wszystkie środki pokojowego przekonania reżimu w Teheranie, żeby zrezygnował z broni atomowej.