Strażakom nie udało się dotychczas opanować pożarów, które trawią południowo wschodnie obszary stanu Oregon (północny zachód USA). Żywioł zmusił ponad 2 tys. osób do opuszczenia swoich domów.

Pożary podsycane silnym wiatrem wiejącym ze zmiennych kierunków i trwającą od lat suszą rozszerzają się błyskawicznie. Walkę utrudnia fakt, iż ogniska żywiołu, które wydają się ugaszone, po pewnym czasie wybuchają ponownie.

Żywioł zniszczył już kilkaset domów a dalsze 5 tys. jest zagrożonych. Ponad 2 tys. osób musiało opuścić swoje domy i udać się do prowizorycznych schronisk, lub do rodziny i znajomych.

Wielu uczyniło to w ostatniej chwili bowiem ogień był bliski odcięcia im drogi ucieczki.

Rzeczniczka straży pożarnej Holly Krake poinformowała, że najgorsza sytuacja panuje w rejonach położonych bezpośrednio na północ od granicy z Kalifornią, w której również występują liczne ogniska pożarów.

Dodała, że akcję gaśniczą utrudniają niezwykle niebezpieczne "chmury ognia", które tworzą się z powietrza ogrzanego nad pożarem do bardzo wysokiej temperatury. Unoszą one ze sobą pył i sadzę na wysokość do 10 km. Krake przyznała, że na razie nie widać perspektyw polepszenia się sytuacji.

Pożary nawiedzają amerykański Zachód regularnie co roku. Jednak w ostatnich latach stają się coraz gwałtowniejsze i dłuższe, co przypisywane jest ocieplaniu się klimatu.