Rekordowe opady spowodowały powodzie na wschodnim wybrzeżu USA. Najtrudniejsza sytuacja jest w Karolinie Południowej, gdzie pod wodą znalazły się m.in. miasta Charleston i Columbia. Już w sobotę prezydent USA Barack Obama ogłosił w Karolinie Południowej stan klęski żywiołowej. Władze stanowe mówią o "ekstremalnie niebezpiecznej, zagrażającej życiu ludzi sytuacji".

Rekordowe opady spowodowały powodzie na wschodnim wybrzeżu USA. Najtrudniejsza sytuacja jest w Karolinie Południowej, gdzie pod wodą znalazły się m.in. miasta Charleston i Columbia. Już w sobotę prezydent USA Barack Obama ogłosił w Karolinie Południowej stan klęski żywiołowej. Władze stanowe mówią o "ekstremalnie niebezpiecznej, zagrażającej życiu ludzi sytuacji".
Zalana ulica w Charleston //RICHARD ELLIS /PAP/EPA

Od piątku spadło w tym stanie nawet do 60 cm deszczu. Gubernator Karoliny Południowej Nikki Haley wezwała mieszkańców do pozostania w domach. To najgorsze ulewy od tysiąca lat - ostrzegła w niedzielę Haley na konferencji prasowej.

W Charleston i innych miastach ratownicy ewakuowali kierowców i pasażerów setek samochodów, które utknęły na zalanych wodą ulicach. Woda sięgała po dachy pojazdów. Tysiące gospodarstw domowych nie mają prądu. Zamkniętych jest wiele odcinków dróg, w tym autostrad.

Ulewy na wschodnie wybrzeże USA przyniósł szalejący na Atlantyku huragan Joaquin. Na dodatek wysokie fale wpychają masy wody w głąb lądu. Powodzie dotknęły w sumie siedem stanów, głównie Karolinę Południową, Karolinę Północną, Wirginię i New Jersey.

Meteorolodzy ostrzegają, że sytuacja może się pogorszyć, bo padać ma jeszcze przez kilkanaście godzin.

(MRod)