Nieznani sprawcy podpalili ulubioną, paryską restaurację prezydenta Macrona "La Rotonde". To tam obecny szef państwa świętował w przeszłości m.in. zakwalifikowanie się do drugiej tury wyborów prezydenckich. Właściciel lokalu oskarża o podłożenie ognia "żółte kamizelki".

Według właściciela sławnej restauracji "La Rotonde" - która znajduje się koło Placu Montaprnasse i do której często przychodził Emmanuel Macron z żoną zarówno przed zwycięstwem w wyborach prezydenckich, jak i już w czasie urzędowania w Pałacu Elizejskim - na miejscu pożaru policja odkryła częściowo spaloną żółtą kamizelkę odblaskową. Takie kamizelki noszą już od ponad roku uczestnicy demonstracji przeciwko polityce szefa państwa.


Policja apeluje jednak o niewyciąganie pochopnych wniosków. Śledczy potwierdzają natomiast, że wszystko wskazuje na to, iż nie chodzi o przypadkowe zaprószenie ognia.

Pożar wybuchł wcześnie rano, przed otwarciem restauracji. Nikt nie został ranny, ale zniszczenia są bardzo poważne. Wtedy jeszcze nie odbywała się w Paryżu żadna z trzech zaplanowanych na dzisiaj demonstracji ruchu "żółtych kamizelek".


Komentatorzy zauważają, że już wczoraj wieczorem uczestnicy demonstracji przeciwko polityce prezydenta Emmanuela Macrona próbowali wtargnąć do paryskiego teatru, gdzie szef państwa oglądał przedstawienie. Przed gmachem zebrał się tłum protestujących, którzy skandowali: "Jesteśmy tu, nawet jeżeli Macron tego nie chce!", "Macron dymisja!".

Wychodzącego z teatru prezydenta, a później jego samochód, który według niektórych świadków został obrzucony kamieniami, chronić musiały szturmowe oddziały policji w pełnym rynsztunku bojowym.

Opracowanie: