Samolot transportowy rozbił się w pobliżu miasta Kawala na północnym wschodzie Grecji - poinformowały lokalne władze i straż pożarna. Chodzi o ukraińską maszynę typu antonow. Według strażaków istnieje ryzyko, że na pokładzie były niebezpieczne substancje.

Ukraiński samolot transportowy, który późnym wieczorem rozbił się w pobliżu greckiego miasta Kawala, mógł przewozić niebezpieczne materiały - powiedział greckiej telewizji ERT jeden ze strażaków. Według mediów na pokładzie znajdowało się osiem osób, żadna nie przeżyła katastrofy.

Straż pożarna wezwała okolicznych mieszkańców, by pozamykali okna i nie włączali klimatyzacji w swoich domach, a dziennikarzy i gapiów, którzy znaleźli się w pobliżu miejsca katastrofy, by natychmiast opuścili ten teren.

Z miejsca katastrofy wycofani zostali także strażacy, po tym jak dwóch z nich miało problemy z oddychaniem i zostało przewiezionych do szpitala. Zastąpili ich członkowie specjalnej jednostki, ubrani w kombinezony.

Traktujemy ładunek (samolotu) jako materiał niebezpieczny - powiedział przedstawiciel miejscowej straży pożarnej.

Wcześniej straż pożarna poinformowała, że ukraiński Antonow An-12 mógł przewozić amunicję. Świadkowie mówią o pożarze jeszcze w czasie lotu i wielu eksplozjach po tym, jak samolot runął na ziemię.

Maszyna, która leciała z Serbii do Jordanii, rozbiła się w północno-wschodniej Grecji, w pobliżu miasta Kawala. Przed katastrofą pilot zgłaszał problemy techniczne i prosił o zgodę na lądowanie awaryjne w Kawali.

Według greckich mediów na pokładzie antonowa było osiem osób, żadna nie przeżyła katastrofy. Na razie nie ma oficjalnego potwierdzenia tej informacji.