Ukraińcy nie zaprzestali w sobotę demonstracji w Kijowie, mimo że nad ranem milicja brutalnie zlikwidowała protesty zwolenników integracji europejskiej. Polscy politycy ostro skrytykowali pacyfikację pokojowych protestów. Akcję policji potępiły UE i USA.

W sobotę nad ranem 35 osób zostało zatrzymanych, a kilkadziesiąt rannych w wyniku ataku milicyjnych oddziałów specjalnych Berkut na tzw. Euromajdan, gdzie ludzie od dziesięciu dni domagali się podpisania umowy stowarzyszeniowej Ukrainy z UE. Wśród pobitych jest dwóch obywateli Polski. Milicja, która biła ludzi pałkami i użyła gazu łzawiącego, całkowicie wyparła demonstrantów z placu.

W sobotę po południu ok. dziesięciu tysięcy ludzi zgromadziło się na placu Mychajłowskim w Kijowie przed klasztorem, gdzie po porannym ataku milicji schronili się pobici demonstranci z rozpędzonego protestu zwolenników integracji europejskiej Ukrainy. Obecni na placu przywódcy opozycji obecni zaapelowali do zachodnich państw, by zareagowały na przeprowadzoną nad ranem pacyfikację pokojowego protestu na głównym placu Kijowa, Majdanie Niepodległości.

Na niedzielę opozycja zwołała wiec przeciwko rządom prezydenta Wiktora Janukowycza.

W sobotę wieczorem prezydent Ukrainy wyraził oburzenie tym, co zaszło na Euromajdanie. Na swej oficjalnej stronie internetowej potępił "działania, które doprowadziły do siłowej konfrontacji i do cierpienia ludzi". Janukowycz zażądał od Prokuratury Generalnej przedstawienia w trybie pilnym wyników obiektywnego śledztwa w sprawie incydentów na Euromajdanie, w trakcie których ucierpieli uczestnicy akcji; chodzi o ukaranie winnych.

Tymczasem przywódczy ukraińskiej opozycji powiadomili o powołaniu Sztabu Sprzeciwu Narodowego i przygotowaniach do ogólnokrajowego strajku. Ogłosili też, że po brutalnej akcji milicji w Kijowie będą się domagać przedterminowych wyborów prezydenta i parlamentu.

Unia Europejska i USA, potępijąc akcję policji, wezwały władze Ukrainy do poszanowania wolności słowa i zgromadzeń oraz wyciągnięcia konsekwencji wobec odpowiedzialnych za przemoc.

Unia Europejska stanowczo potępia użycie zeszłej nocy nadmiernej przemocy przez policję w Kijowie w celu rozpędzenia pokojowych demonstrantów, które przez ostatnie dni wyrażali niespotykanie silne poparcie dla stowarzyszenia politycznego i gospodarczej integracji Ukrainy z UE - oświadczyli szefowa unijnej dyplomacji Catherine Ashton i komisarz ds. rozszerzenia Sztefan Fuele. Wezwali Ukrainę, która 5 i 6 grudnia będzie gościć ministerialną konferencję OBWE, do poszanowania wolności słowa i zgromadzeń.

Przemoc i zastraszanie nie powinno mieć miejsca w dzisiejszej Ukrainie - podkreśliła w oświadczeniu rzeczniczka Departamentu Stanu USA Jen Psaki. Przypomniała, że prawa do wolności wypowiedzi oraz zgromadzeń są fundamentalne dla demokracji, a "od poszanowanie tych uniwersalnych wartości zależy współpraca Stanów Zjednoczonych z Ukrainą".

Polscy politycy krytykują działanie Ukrainy


Komentując rozpędzenie przez ukraińską milicję pokojowej demonstracji zwolenników integracji europejskiej, premier Donald Tusk powiedział, że opinia publiczna w Polsce i opinia międzynarodowa na pewno nie będzie tolerowała tego typu drastycznych zdarzeń.

Tusk dodał, że nie dziwi się, iż niektórzy Ukraińcy, w tym jeden z liderów opozycji - Witalij Kliczko, wzywali do izolacji Ukrainy w związku z tymi zdarzeniami. Mam nadzieję, że tego typu zdarzenia nie będą miały miejsca na Ukrainie. Z całą pewnością nasza wspólna praca, Ukraińców, Polaków i wielu innych Europejczyków, wspólna praca na rzecz zbliżania narodów w Europie, w tym narodu ukraińskiego, nie może być zmarnowana przez tego typu zdarzenia - podkreślił premier.

Dla Polski i Europy jest bardzo ważne, aby Ukraina była takim przykładem rozwoju, także rozwoju standardów demokratycznych - zaznaczył. Według Tuska "obywatele Ukrainy przez ostatnie lata pokazywali, jak bardzo dojrzewa w nich demokracja, pragnienie wolności i samodzielności".

Polski MSZ przestrzegł władze ukraińskie przed stosowaniem rozwiązań siłowych, które, jak napisano w oświadczeniu, nie służą integracji europejskiej Ukrainy i mogą mieć nieobliczalne i nieodwracalne konsekwencje.

Sprzeciw wobec brutalnej akcji milicji ukraińskiej wyraził lider SLD Leszek Miller, a prezes PiS Jarosław Kaczyński zapowiedział w sobotę, że w niedzielę uda się do Kijowa w związku z ostatnimi wydarzeniami na Ukrainie. 

(jad)