Na jutro do ministerstwa spraw zagranicznych został zaproszony ambasador Ukrainy w Polsce. Ma złożyć wyjaśnienia w sprawie zajść na Majdanie w Kijowie, gdzie milicja rozpędziła kilkuset uczestników Euromajdanu, czyli demonstracji poparcia na rzecz integracji europejskiej Ukrainy - dowiedział się reporter RMF FM Mariusz Piekarski. Rannych zostało kilkadziesiąt osób, w tym dwóch Polaków.

Polskie Ministerstwo Spraw Zagranicznych opublikowało już komunikat, w którym potępiono brutalną akcję milicji. W komunikacie nie ma jednak nic o bezpośredniej reakcji Warszawy, choćby odpowiedzi na apel lidera opozycyjnej partii Udar, znanego boksera Witalija Kliczki, który wezwał Zachód, by zastosował sankcje wobec prezydenta Ukrainy Wiktora Janukowycza.

Pacyfikacja pokojowych demonstracji nie służy integracji europejskiej Ukrainy. Przestrzegamy władze ukraińskie przed stosowaniem rozwiązań siłowych, bo mogą one mieć nieobliczalne i nieodwracalne konsekwencje - czytamy w komunikacie. MSZ wystosowuje także apel:Wzywamy, by konflikty społeczne na Ukrainie rozwiązywano metodami pokojowymi i politycznymi. Mamy nadzieję, że siła i przemoc zostaną zastąpione przez dialog i porozumienie. Polska deklaruje zdecydowane wsparcie dla takich działań. Jesteśmy także zdeterminowani, by kontynuować wysiłki na rzecz budowy jak najlepszych stosunków z państwem i społeczeństwem ukraińskim.

W komunikacie czytamy także: Wyrażamy solidarność z przedstawicielami społeczeństwa ukraińskiego pokojowo demonstrującymi na rzecz europejskiej przyszłości ich kraju.

Tusk o Ukrainie: opinia publiczna nie będzie tolerować drastycznych zdarzeń

Do nocnych zdarzeń w Kijowie odniósł się również premier Donald Tusk. Opinia publiczna w Polsce i opinia międzynarodowa na pewno nie będzie akceptowała, nie będzie tolerowała tego typu drastycznych zdarzeń. (...) To szczególnie przykra sytuacja, bo widzieliśmy jak bardzo pokojowe intencje mieli manifestujący na tzw. Euromajdanach na Ukrainie. Ja mam jeszcze świeżo w pamięci słowa prezydenta Janukowycza, który mówił, że na Ukrainie każdy, kto manifestuje bez łamania prawa, może czuć się bezpieczny - powiedział premier.

Dodał, że nie dziwi się, iż niektórzy Ukraińcy, w tym jeden z liderów opozycji Witalij Kliczko, wzywali do izolacji Ukrainy w związku z tymi zdarzeniami.

Mam nadzieję, że tego typu zdarzenia nie będą miały miejsca na Ukrainie. Z całą pewnością nasza wspólna praca, Ukraińców, Polaków i wielu innych Europejczyków, wspólna praca na rzecz zbliżania narodów w Europie, w tym narodu ukraińskiego, nie może być zmarnowana przez tego typu zdarzenia. Dla Polski i Europy jest bardzo ważne, aby Ukraina była takim przykładem rozwoju, także rozwoju standardów demokratycznych - podkreślił premier.

Tusk podkreślił również, że polska strona będzie pilnować sprawy pobicia Polaków. Zapewne jutro podczas spotkania w MSZ, padnie pytanie do ambasadora Ukrainie, czy nasi rodacy zostali pobici na Majdanie, gdy funkcjonariusze milicji usłyszeli polski język.

Demonstracja przeszkadzała... w przygotowaniach do świąt

Tymczasem ukraińska milicja tłumaczy, że do rozpędzenia wiecu doszło, bo jego uczestnicy przeszkadzali służbom komunalnym w przygotowaniach do świąt. Demonstracja odbywała się na Majdanie (placu) Niepodległości w Kijowie, gdzie władze miejskie na początku protestów zaczęły ustawiać noworoczną choinkę. Na plac kilka razy próbowano też wjechać samochodami ciężarowymi, które - jak tłumaczono - miały wwieźć tam sprzęt do montażu lodowiska.

"Milicja przybyła na Majdan Niepodległości na wezwanie służb komunalnych Kijowa. Funkcjonariusze Berkuta (milicyjnych oddziałów specjalnych) wszczęli działania, gdy demonstranci zaczęli stawiać opór milicji, rzucać w nich śmieciami, kubkami, butelkami z wodą i podpalonymi kawałkami drzewa. W rezultacie zatrzymano 35 osób. Po sporządzeniu protokołów wszyscy zostali wypuszczeni" - czytamy w komunikacie ukraińskiego ministerstwa spraw wewnętrznych.

Szef administracji Janukowycza podał się do dymisji?

Tymczasem, po brutalnym ataku ukraińskiej milicji, do dymisji podał się szef administracji prezydenta Wiktora Janukowycza, Serhij Lowoczkin - donosi agencja Interfax-Ukraina, powołując się na własne źródła. Informacji tej nikt dotychczas nie potwierdził.

Rozmówca agencji twierdzi, że decyzja Lowoczkina mogła być związana z jego sprzeciwem wobec działań milicji, która rozpędziła w sobotę nad ranem ludzi domagających się podpisania umowy stowarzyszeniowej z UE na Majdanie (placu) Niepodległości.