17 dni trwała na Ukrainie pomarańczowa rewolucja, po której zwolennicy lidera opozycji Wiktora Juszczenki wywalczyli powtórkę sfałszowanej drugiej II wyborów prezydenckich. Co przez ten rok zmieniło się na Ukrainie, w Rosji czy na Białorusi?

W chwili zwycięstwa pomarańczowej rewolucji na Ukrainie wielu zadawało sobie pytanie - kiedy przyjdzie czas na Rosję i Białoruś. Przecież z postsowieckiej strefy wpływów wyrwało się państwo, które było jednym z filarów Związku Radzieckiego. Rok temu płomień pomarańczowego przewrotu widać już było z murów Kremla.

Dziś strach Moskwy jest już znacznie mniejszy – donosi korespondent RMF. Przywódcy pomarańczowej rewolucji pokłócili między sobą; ponadto okazało się, że wielu bohaterom sprzed roku chodziło jedynie o przejęcie władzy i pieniądze. Zresztą rosyjska propaganda wtłacza ludziom do głowy, że wszyscy w Kijowie są splamieni korupcją i mają nieczyste ręce. W Rosji rewolucja przyniesie to samo – twierdzą. O strachu przed rewolucją w Rosji i Moskwie posłuchaj w relacji Andrzeja Zauchy i Krzysztofa Zasady:

A co o rewolucji mówią dziś sami Ukraińcy. Swoboda słowa nastała, więcej jest wolności na Ukrainie - mówią reporterowi RMF mieszkańcy przygranicznych miejscowości. Ale nie brakuje też głosów rozczarowania: Jak było tak i jest. Mam wrażenie, że trochę gorzej. Juszczenko nie spełnił swoich obietnic. Myśleliśmy że będzie się nam lepiej żyć - podsumowują. Posłuchaj relacji reportera RMF Krzysztofa Kota:

Z badań kijowskiego centrum Razumkowa wynika, że aż 58 procent Ukraińców jest rozczarowanych rządami Juszczenki. Wielu specjalistów uważa, że rozłam w obozie „dzieci pomarańczowej rewolucji” był nieunikniony. - Jedynym wspólnym punktem programowym polityków, którzy zjawili się na Majdanie, było zwycięstwo wyborcze Juszczenki lub odsunięcie od władzy układu Kuczmy. Gdy to się dokonało, okazało się, że tych ludzi nie łączy nic lub łączy bardzo niewiele - mówi ekspert do spraw Ukrainy, Bogumiła Berdychowska.

Mimo rozczarowania zmian na Ukrainie nie da się już zawrócić, choć proces ten będzie trwał jeszcze przez wiele lat. - Ukraina ma jeszcze gorsze problemy, niż miała Polska, gdy zaczynała swoją rewolucję - mówi Lech Wałęsa, pierwszy zachodni polityk, który rok temu wsparł protestujących na Majdanie.

Oficjalne obchody z okazji pierwszej rocznicy "pomarańczowej rewolucji" zaplanowano na wtorek. Na kijowskim Majdanie odbędą się główne uroczystości; oczekuje się, że weźmie w nich udział nawet 750 tysięcy osób.