Pewna Turczynka, obawiając się, że jej mąż nie zdąży na samolot, zadzwoniła w środę rano na lotnisko na południowym wschodzie Turcji z ostrzeżeniem, że na pokładzie samolotu znajduje się bomba. Liczyła w ten sposób, że jej telefon opóźni start samolotu.

Mąż na samolot jedna nie zdążył i obydwoje zostali aresztowani. Linie lotnicze wyjaśniły sprawę na tyle szybko, że odwołano wydane już polecenie, by znajdujący się w powietrzu samolot, w którym rzekomo miała znajdować się bomba, awaryjnie lądował w Ankarze.

Do wydarzenia doszło w mieście Dijarbakir na południowym wschodzie Turcji. Samolot leciał do Stambułu.