Trzęsienie ziemi, które nawiedziło w czwartek południową Kalifornię, miało magnitudę 6,4 i było najsilniejsze od 20 lat - informują w piątek lokalne służby. W miasteczku Ridgecrest, gdzie znajdowało się epicentrum, wybuchły potężne pożary. Sejsmolodzy nie wykluczają możliwości wstrząsów wtórnych.

Wstrząsy były odczuwalne m.in. w oddalonym od epicentrum trzęsienia o ponad 300 km Los Angeles oraz Las Vegas - poinformowały amerykańskie służby sejsmologiczne USGS. Epicentrum trzęsienia znajdowało się w pobliżu 28-tysięcznego Ridgecrest. Tak zwane  hipocentrum było na głębokości czterech kilometrów.

Część domów w Ridgecrest jest pozbawiona prądu, nie działają uszkodzone wodociągi, wiele budynków, a także dróg zostało zniszczonych. Z lokalnego szpitala ewakuowano 15 pacjentów.

Po trzęsieniu, do jakiego doszło o godz. 10:33 czasu miejscowego (godz. 19:33 w Polsce), nastąpiła seria pięćdziesięciu słabszych wstrząsów wtórnych - podała stacja telewizyjna CNN.

Ekspertka w dziedzinie trzęsień z Kalifornijskiego Instytutu Technologii Sejsmicznej, Lucy Jones, oceniła, że nie można wykluczyć pojawienia się wstrząsów wtórnych, nawet o magnitudzie 5.

Niebezpieczna Kalifornia

Kalifornia znajduje się na obszarze dużej aktywności sejsmicznej.

W 1906 roku potężne trzęsienie objęło całe wybrzeże północnej Kalifornii z San Francisco włącznie. Wstrząsy miały magnitudę od 7,8 st. do 8,3 st. Trwało 65 sekund.

Zginęło 3000 osób, z czego 1000 w samym San Francisco. Od 225 tys. do 300 tys. mieszkańców miasta straciło dach nad głową.