W drodze na szczyt NATO w Hadze Donald Trump został zapytany o to, czy podtrzymuje swoje zobowiązania, wynikające z artykułu 5. o kolektywnej obronie. Odpowiedź, której udzielił prezydent, nie brzmi uspokajająco.

Pytanie padło we wtorek, gdy Air Force One prezydenta Trumpa zmierzał do Holandii na natowski szczyt i dotyczyło tego, czy zobowiąże się do przestrzegania artykułu 5. NATO, który wymaga od członków wzajemnej obrony przed atakiem.

Istnieje wiele definicji artykułu 5. Wiecie o tym, prawda? Ale jestem zobowiązany do bycia ich przyjaciółmi, wiecie, zaprzyjaźniłem się z wieloma z tych liderów i jestem zobowiązany do pomagania im - odpowiedział dziennikarzom prezydent USA.

Czy to faktycznie kwestia definicji?

Trudno powiedzieć, o jakich różnicach interpretacyjnych mówi Donald Trump, ale to oczywiście nie pierwszy raz, gdy republikański prezydent poddaje w wątpliwość zobowiązania sojusznicze, wprowadzając w zakłopotanie partnerów z Europy. Tym razem jednak czas jest szczególny, bo Trump wypowiada te słowa na chwilę przed najważniejszym szczytem ostatnich lat. Na wielu poprzednich takich zgromadzeniach przywykliśmy do bardzo klarownych deklaracji przywódców USA, którzy powtarzali, że "każdy centymetr kwadratowy NATO" stanowi świętość i będzie broniony przez sojuszników. Donald Trump sukcesywnie ucieka od takiego oświadczenia i to w momencie, gdy Sojusz potrzebuje zapewnienia najbardziej. 

Ponieważ Rosja przede wszystkim aktywnie i agresywnie zagraża bezpieczeństwu i wolności całego obszaru atlantyckiego. Musimy obawiać się, że Rosja rozszerzy swoją wojnę poza Ukrainę - tłumaczył cytowany przez Bloomberga kanclerz Niemiec Friedrich Merz.

Może jednak dziennikarze trafili na gorszy moment w podróży Trumpa, bo chwilę po swoich mało dyplomatycznych słowach, prezydent dorzucił: Jestem zdeterminowany, aby chronić życie i bezpieczeństwoPodam wam dokładną definicję, kiedy tam dotrę (do Hagi). Po prostu nie chcę tego robić na tylnym siedzeniu samolotu.

Co głosi Artykuł 5.?

Na wszelki wypadek przypominamy treść i znaczenie kluczowego punktu Traktatu Waszyngtońskiego, który pozostawia niewielkie pole do interpretacji.

"Strony zgadzają się, że zbrojna napaść na jedną lub więcej z nich w Europie lub Ameryce Północnej będzie uznana za napaść przeciwko nim wszystkim i w związku z tym zgadzają się, że jeśli taka zbrojna napaść nastąpi, każda z nich, wykonując prawo do indywidualnej lub zbiorowej samoobrony uznane w artykule 51 Karty Narodów Zjednoczonych, udzieli pomocy Stronie lub Stronom napadniętym, podejmując niezwłocznie, indywidualnie i w porozumieniu z innymi Stronami, takie działania, jakie uzna za konieczne, włączając użycie siły zbrojnej, w celu przywrócenia i utrzymania bezpieczeństwa obszaru północnoatlantyckiego.

Każda taka zbrojna napaść i wszelkie środki podjęte w wyniku tej napaści będą niezwłocznie zgłoszone Radzie Bezpieczeństwa. Środki te zostaną zakończone, gdy Rada Bezpieczeństwa podejmie niezbędne działania dla przywrócenia i utrzymania międzynarodowego pokoju i bezpieczeństwa".

Co to oznacza w praktyce?

Artykuł 5. Traktatu Północnoatlantyckiego, będący podstawą działania NATO, stanowi, że zbrojna napaść na jednego z członków Sojuszu jest traktowana jako atak na wszystkich. To kluczowy zapis gwarantujący wspólną odpowiedź państw członkowskich na zagrożenie.

W praktyce oznacza to, że jeśli którykolwiek z krajów NATO zostanie zaatakowany, pozostałe państwa są zobowiązane do udzielenia mu pomocy - zarówno militarnej, jak i politycznej czy logistycznej. Każde państwo indywidualnie decyduje o formie wsparcia, jednak solidarność sojuszników stanowi istotny element odstraszania potencjalnych agresorów.

Artykuł 5. został użyty tylko raz w historii - po atakach terrorystycznych na Stany Zjednoczone 11 września 2001 roku. Wówczas państwa NATO wsparły USA m.in. w operacjach wojskowych w Afganistanie.

Zapis ten dotyczy ataku na terytorium państw członkowskich w Europie lub Ameryce Północnej. Artykuł 5. jest uznawany za fundament bezpieczeństwa i stabilności w regionie euroatlantyckim.