Prezydent USA Donald Trump po raz pierwszy odniósł się do wymierzonych w jego kraj cyberataków. Napisał w sobotę na Twitterze, że ataki są wyolbrzymiane przez media i zasugerował, że stać za nimi mogą Chiny. Wcześniej sekretarz stanu USA Mike Pompeo publicznie oskarżył o ataki Rosję.

W kłamliwych mediach cyberatak jest znacznie większy niż w rzeczywistości. Zostałem o tym wszystkim dokładnie poinformowany i wszystko jest pod kontrolą. Rosja, Rosja, Rosja krzyczą żałosne media gdy cokolwiek się dzieje, ponieważ są one, głównie z przyczyn finansowych, sparaliżowane możliwością dyskusji o tym, że stać za tym mogą Chiny (a mogą!) - napisał na Twitterze Trump.

Rząd USA poinformował w środę o poważnych i wciąż trwających atakach hakerskich na jego sieci komputerowe oraz toczącym się w tej sprawie śledztwie. Według agencji Reutera celem ataków były m.in. ministerstwa finansów i handlu, "New York Times" podał, że ucierpiał również Pentagon, według "Washington Post" także Departament Stanu, a "Politico" twierdzi, że ataki dotknęły również sieci ministerstwa energii i podległej mu Narodowej Administracji Bezpieczeństwa Jądrowego (NISA).

W piątek wieczorem Pompeo w wywiadzie telewizyjnym oskarżył Rosję o ataki na instytucje rządowe USA. Myślę, że jest tak, iż teraz możemy dość wyraźnie powiedzieć, że to Rosjanie zaangażowali się w te działania - oznajmił szef amerykańskiej dyplomacji.

Jak podaje "New York Times", służby wywiadowcze USA poinformowały Kongres, że ich zdaniem, atak został przeprowadzony przez rosyjski wywiad cywilny SWR. Ambasador Rosji w Waszyngtonie Anatolij Antonow jeszcze w środę określał doniesienia medialne obwiniające Kreml, jako "bezpodstawne".