Kierowca autokaru, który w niedzielę rano wypadł z drogi w pobliżu Slavonskiego Brodu, w wyniku czego zginęło dziesięć osób, został zatrzymany. Mężczyzna przyznał się, że zesnął w czasie jazdy. Autobusem jechali głównie obywatele Kosowa na co dzień mieszkający w Niemczech. Prezydent tego kraju zapowiedziała żałobę narodową.

Prokuratura wstępnie ustaliła, że kierowca zasnął w czasie jazdy, dlatego pojazd wpadł w poślizg. Mężczyzna przyznał się i został zatrzymany.

Śledztwo jest prowadzone i prawdopodobnie zostanie wszczęte postępowanie karne przeciwko 52-letniemu kierowcy, obywatelowi Kosowa, który, jest obecnie podejrzany o popełnienie przestępstwa przeciwko bezpieczeństwu ruchu drogowego z poważnymi konsekwencjami. Drugi kierowca zginął w wypadku.

Autobus z kosowskimi numerami rejestracyjnymi jechał z Frankfurtu nad Menem do Prisztiny. O godz. 6 wpadł w poślizg, zsunął się z autostrady i przewrócił na bok.

Pojazdem podróżowało 69 osób, w tym 67 pasażerów. 10 osób zginęło, a ponad 40 zostało rannych, w tym 15 poważnie.

Autokarem podróżowali głównie obywatele Kosowa, którzy na co dzień pracują w Niemczech. Do ojczyzny jechali na wakacje. Prezydent Kosowa Vjosa Osmani zapowiedziała, że poniedziałek 26 lipca będzie dniem żałoby narodowej w kraju. Głowa państwa z tego powodu przerwała swoją wizytę w Japonii.

Do wypadku doszło na autostradzie A3, która biegnie od granicy ze Słowenią w Breganie do granicy z Serbią w Lipovacu. Trasa ta była kiedyś częścią autostrady Braterstwo i Jedność łączącej republiki byłej Jugosławii: Słowenię, Chorwację, Serbię i Macedonię.