U wybrzeży stanu Queensland w Australii rekin zabił surfera - poinformowały miejscowe władze. To drugi śmiertelny atak rekina w tym miejscu od czasu zainstalowania w 1962 roku sieci mających zapobiegać pojawianiu się drapieżników w pobliżu plaż.

Mężczyznę, który miał poważne obrażenia, na plażę Greenmount w mieście Gold Coast przenieśli surferzy - poinformował rzecznik pogotowia ratunkowego stanu Queensland Darren Brown. Ratownicy medyczni na plaży stwierdzili, że mężczyzna nie żyje - dodał. 

Jak podaje serwis "The Brisbane Times", zmarły miał 46 lat. 

Szkodliwa ochrona?

To dopiero drugi przypadek śmiertelnego ataku rekina w Gold Coast od czasu, gdy w 1962 roku 85 plaż położonych w tym mieście zostało ogrodzonych sieciami. Sieci są zawieszone na bojkach i biegną równolegle do plaż, rekiny mogą jednak przepływać pod nimi.

Dochodzenie Senatu w 2017 roku wykazało, że sieci w Queensland wyrządzają więcej szkody niż pożytku. Komisja senacka stwierdziła, że dają plażowiczom fałszywe poczucie bezpieczeństwa, a także zabijają zwierzęta należące do chronionych gatunków, w tym wieloryby i żółwie, które się w nie zaplątują.

Do ostatniego śmiertelnego ataku rekina w Australii doszło 4 lipca w pobliżu Wielkiej Wyspy Piaszczystej. Wcześniej, 7 czerwca, 60-letni surfer został zabity przez trzymetrowego żarłacza białego na niezabezpieczonej plaży w pobliżu miasta Kingscliff.