Edward Snowden, były pracownik CIA, przyznał się, że to on ujawnił informacje o inwigilacji elektronicznej prowadzonej w USA przez Narodową Agencję Bezpieczeństwa za pomocą programu PRISM. To jeden z najpoważniejszych przecieków w historii amerykańskich służb wywiadowczych.

Amerykańskie ministerstwo sprawiedliwości potwierdziło, że wszczęto już śledztwo ws. przecieku prasowego. Prokuratura i Biały Dom odmówili jednak dalszych informacji. Edward Snowden, który przyznał się do ujawnienia tajnych informacji, obecnie ukrywa się w Hongkongu. Nie wyklucza, że poprosi o azyl na Islandii, ponieważ rząd tego kraju znany jest z zaangażowania na rzecz obrony wolności w internecie.

Informacje, które przekazał brytyjskiemu "Guardianowi" i amerykańskiemu "Washington Post" o tym, że NSA od 2007 r. na masową skalę zbierała tajne informacje z serwerów dziewięciu firm internetowych, m.in. Google, Facebook, Yahoo, YouTube, AOL, stawia go w jednym szeregu z ludźmi takimi jak Bradley Manning czy Daniel Ellsberg, którzy również udostępnili tajne dane w interesie publicznym - podkreślił "Guardian", dodając, że NSA to największa i najbardziej skryta agencja wywiadowcza w USA.

Snowden pochodzi z Karoliny Północnej, skąd jego rodzina przeniosła się do Maryland, w pobliżu Fort Mead, gdzie mieści się siedziba NSA. Studiował informatykę, ale nie skończył studiów. W 2003 r. w okresie wojny irackiej zgłosił się do wojska sądząc, że wojna służy wyzwoleniu Irakijczyków z tyranii, ale z powodu złamania obu kończyn podczas jednego z treningów nie trafił do czynnej służby.

Zobacz wywiad ze Snowdenem, którego udzielił "Guardianowi"

Informator wyjaśnia przyczyny swojego postępowania

Brytyjski dziennik zaznaczył, że ujawnia tożsamość Snowdena na jego prośbę. Nie mam zamiaru ukrywać, kim jestem, ponieważ wiem, że nie zrobiłem niczego złego - powiedział informator gazecie. Dodał, że nie chce, by uwaga mediów skupiała się na nim, ponieważ sednem sprawy są praktyki agencji wywiadowczych, a nie on sam. Liczy się z tym, że rząd amerykański będzie go "demonizować" i może wystąpić o jego ekstradycję.

Wśród motywów swojego czynu wskazał chęć wywołania debaty o tym, co dzieje się z demokracją. Gotów jestem poświęcić karierę i życie rodzinne, ponieważ nie mogę w dobrej wierze godzić się na to, by ogromna operacja inwigilacyjna rządu USA niszczyła prywatną sferę życia ludzi, wolność posługiwania się internetem i podstawowe wolności człowieka - powiedział.

Snowden przewiduje, że w USA zostanie przeciwko niemu wszczęte dochodzenie pod zarzutem pogwałcenia ustawy o szpiegostwie (Espionage Act) oraz działania w interesie wroga. Jednak zarzut ten może zostać postawiony "każdemu, kto ujawnia, jak rozległy i inwazyjny stał się system (elektronicznej inwigilacji)" - powiedział.

Amerykanin podkreślił, że przeciek był jego świadomym wyborem. Nie uważam się za żadnego bohatera. To, co zrobiłem, zrobiłem we własnym interesie. Nie chcę żyć w świecie, w którym nie ma prywatności, a więc i przestrzeni do intelektualnych poszukiwań i twórczości - zaznaczył.

Snowden jest rozczarowany Obamą

Snowden nie ukrywał też rozczarowania prezydentem USA Barackiem Obamą. Liczył, że po wyborze na prezydenta w 2008 roku Obama zreformuje programy inwigilacji. Patrzyłem, jak Obama kontynuuje te same praktyki, które, jak myślałem, będą ścigane - powiedział. To utwierdziło go w przekonaniu, że musi ujawnić istnienie programów.

Politycy, którzy zabierali głos, zanim jeszcze opublikowano wywiad z Snowdenem, na ogół zdecydowanie bronili obu ujawnionych w ostatnich dniach tajnych programów, które wywiad USA stosował do zbierania danych telefonicznych i kontroli treści umieszczanych w internecie. Szefowa senackiej komisji ds. wywiadu, Dianne Feinstein powiedziała jednak w telewizji ABC, że jest gotowa rozważyć przeprowadzenie w tej sprawie przesłuchania w Senacie. Sęk w tym, że przypadki, kiedy (programy kontroli danych) okazywały się skuteczne i zapobiegły atakom terrorystycznym, są tajne - dodała.

Republikański senator John MacCain, były kandydat w wyborach prezydenckich w 2008 roku, powiedział w CNN, że programy kontroli mu nie przeszkadzają, biorąc pod uwagę zagrożenia terrorystyczne. Przyznał jednak, że rewizja obu programów w Kongresie wydaje się "całkowicie uzasadniona". Obama w weekend bronił programów, tłumacząc, że nie da się zapewnić jednocześnie 100 proc. bezpieczeństwa i 100 proc. prywatności.