W Afganistanie bombardowane są lotniska, drogi, baterie przeciwlotnicze i systemy telekomunikacji. Naloty zaczynają przynosić efekty, według opozycyjnego Sojuszu Północnego Talibowie stracili już zdolność do podjęcia kontrofensywy.

W Kabulu po nocnych nalotach przestała działać sieć telefoniczna. Jedyną łączność ze światem zapewnia nadajnik telefonii bezprzewodowej. W rejonie kabulskiego lotniska unoszą się kłęby dymu. W stolicy nie ma też elektryczności. Podobnie jest w Kandaharze i Dżalalabadzie. Na pierwszą linię frontu przedarł się nasz specjalny wysłannik Piotr Sadziński. Jak donosi, po stronie Sojuszu Północnego jest tam 3 tysiące żołnierzy. Trudno powiedzieć, ilu ich jest po stronie talibańskiej, ale jak mówią uciekinierzy stamtąd – pozostali już tylko najemnicy, głównie z krajów arabskich i Czeczenii. U Talibów, w wyniku nalotów, tak bardzo spadło morale, że większość z nich po prostu uciekła z linii ognia. Do wymiany ognia dochodzi rzadko. Wydaje się, że obie strony po prostu czekają na rozwój wydarzeń. Od czasu do czasu dają o sobie znać snajperzy. Posłuchaj relacji z Afganistanu naszego specjalnego wysłannika Piotra Sadzińskiego:

10:30