Koalicja PO-PiS zagraża dobrym stosunkom między naszymi krajami – biją na alarm rosyjskie i niemieckie media. Zagrożenia widzi także prasa hiszpańska, a wiedeńska popełnia błędy.

Nigdy nie jest tak źle, żeby nie mogło być gorzej, ale w przypadku stosunków polsko-rosyjskich coraz trudniej wyobrazić sobie jeszcze większy chłód. Skoro jednak ciągłe machanie gałązką oliwną przez polityków lewicy jak widać nie pomogło, to może twardość prawicy coś tu zmieni.

Jeśli chodzi o Berlin, to po decyzji o budowie bałtyckiego gazociągu też powiało mrozem. Tu można być jednak większym optymistą niż niemieckie gazety.

A oto jakie zagrożenie widzi prasa w Hiszpanii: Polski zwrot w prawo przyczyni się do tego, że Warszawa, która zobowiązała się ratyfikować konstytucję unijną, teraz postawi stopę na hamulcu - pisze dziennik "El Pais". Tymczasem eurokonstytucja w obecnej wersji jest tworem martwym i żadna reanimacja nie jest w stanie tchnąć w nią ducha. Fiaska referendum - zwłaszcza francuskiego i brytyjskiego - niechęć wobec tego dokumentu powodują, że to czy Polska będzie naciskać na hamulec czy na gaz nie ma jakiegokolwiek znaczenia. Konstytucję trzeba pisać od początku, a nowy rząd tak czy inaczej będzie w tym uczestniczył.

W zagranicznej prasie pojawiają się także błędy. O Platformie i PiS-ie mówi się jako o nacjonalistach czy populistach. A niezależny dziennik wiedeński "Kurier" pisze, że obie partie zgodne są co do potrzeby szybkiego wstąpienia Polski do strefy euro.

Austriacy nie do końca mają rację. Szybkie przyjęcie euro to wizja PO; PiS jasno pisze w swym programie, że nasza gospodarka nie jest gotowa na zmianę waluty i należy ten moment opóźnić tak, abyśmy z całej operacji wynieśli więcej korzyści niż strat. Kiedy zdaniem PiS-u przyjdzie ten moment tego nawet pewnie PiS dziś nie wie.