Polska skręciła w prawo. Gdzie podziała się lewica? - w takim tonie utrzymana jest większość komentarzy francuskiej prasy. W belgijskich mediach bez emocji; ostrożnie polskie wybory komentują europejscy urzędnicy.

Najbardziej dosadny jest dziennik „Liberation”, który publikuje artykuł "Polska - ziemia bez lewicy". Gazeta sugeruje, że polscy

socjaldemokraci w niczym się nie sprawdzili; zapłacili więc wysoką cenę za lawinę afer korupcyjnych, za bezradność wobec bardzo wysokiego bezrobocia i brak wiarygodnego programu. Autor artykułu twierdzi, że lewica przeżyła w Polsce „wyborczą masakrę”. Uważa, że trudno będzie się jej podnieść, tym bardziej że część lewicowych haseł sprytnie przejęło Prawo i Sprawiedliwość. Teraz w naszym kraju - jak określa to tygodnik "L'express" - prawdopodobnie będą rządzić "les cannards", czyli po polsku "kaczory".

Entuzjastycznych komentarzy próżno szukać w rosyjskiej prasie. „Nowyje Izwietsia” spodziewają się tylko komplikacji w stosunkach Polska-Rosja. Przypominają słowa Jarosława Kaczyńskiego, który stwierdził, że obecna Rosja jest gorsza niż Niemcy w czasach Hitlera. Moskwa zapewne nie prędko mu to wybaczy.

Dziennik „Gazeta” sugeruje, że zwycięska koalicja będzie robić wszystko, by oddzielić Polskę od Rosji pasem przyjaznych sobie krajów. „Kommersant” dodaje, że obie partie znane są ze swojego agresywnego antyrosyjskiego stanowiska. Za dwa tygodnie wybory prezydenta i z cała pewnością wygra je polityk niechętny Moskwie - zauważa Kommersant.

Polskie wybory bez niespodzianki – piszą belgijskie gazety; „Lewica w rozsypce, niska frekwencja, populiści mają się dobrze”. Z kolei większość europejskich urzędników nie kryje rozczarowania, że wygrał PiS, a nie bardziej proeuropejska Platforma. (Ale politykom obu partii wytykają wypowiedzi sceptyczne wobec Unii).

Niepokoją się także trochę o to, jak nowy rząd będzie się zachowywać podczas unijnych negocjacji budżetowych i czy za dwa lata będzie możliwe wznowienie debaty w sprawie eurokonstytucji, jeżeli u władzy będą autorzy hasła "Nicea albo śmierć". Dziwią się, że podczas kampanii wyborczej nieobecny był wątek europejski. Zastanawiają się więc, czy to nie oznacza, że Unia zejdzie w polityce nowego rządu na drugi plan.