​Szef komisji rosyjskiej Dumy Państwowej powiedział, że Kiszyniów jest zaangażowany w "utajone naruszenie" praw mieszkańców Gagauzji, autonomicznej republiki leżącej na południu Mołdawii. Region zamieszkany jest głównie przez mocno prorosyjską, turkijską ludność.

Gagauzja to autonomiczna republika leżąca na południu Mołdawii. Od kilku dni trwają tam protesty, w trakcie których uczestnicy zarzucali Kiszyniowowi ignorowanie ich problemów. Obwiniali władze o drogi gaz oraz inflację i domagali się dymisji rządu. Przed budynkiem administracji protestujący podpalili kosz z suchym łajnem, śmiejąc się, że dostarczyli "ekologiczne biopaliwo", którym prezydent Maia Sandu będzie mogła ogrzać się zimą.  Kiszyniów uważa za realny scenariusz, w którym Gazprom wstrzyma dostawy gazu dla republiki. Władze skupiają się na kupowaniu alternatywnych paliw, takich jak olej opałowy i drewno. 

Władze Mołdawii kilka dni temu przekonywały, że protesty w Gagauzji mogą być sprowokowane przez Rosjan. Sandu stwierdziła, że są podejmowane próby destabilizacji "przez pewne osoby i grupy w Gagauzji", które "pracują dla Rosji".

Protesty skomentował przewodniczący komisji spraw międzynarodowych rosyjskiej Dumy Państwowej Leonid Słucki. Władze Mołdawii, wciągnięte w zachodni "antyrosyjski" projekt, nie chcą słuchać swoich obywateli. To zrozumiałe - ich otwarty manifest solidarności z Rosją stoi w sprzeczności z oficjalną ideologią rusofobii, która została narzucona Kiszyniowowi z zewnątrz. Taka polityka jest w rzeczywistości przejawem utajonego naruszenia praw całego narodu, który w Mołdawii uzyskał państwowość - napisał deputowany na Telegramie.

Rosyjski polityk stwierdził, że Kiszyniów udaje, że nic się nie dzieje i nie słucha żądań Gagauzów. Podkreślił, że Moskwa będzie zawsze wspierać turkijską ludność z południa Mołdawii. Uważamy, że ich zdanie musi być brane pod uwagę przy opracowywaniu jakichkolwiek strategii, planów w doborze partnerów zagranicznych, prowadzeniu polityki zagranicznej i krajowej. Czas, aby władze mołdawskie z rumuńskimi paszportami w kieszeniach zorientowały się, że odpowiadają za wszystkich mieszkańców kraju. W tym tych, którzy domagają się lepszych stosunków z Rosją - podkreślił.

Gagauzi są mocno prorosyjską społecznością. Także podczas manifestacji w republice apelowali do władz rosyjskich, m.in. premiera Michaiła Miszustina, o obniżenie cen gazu sprzedawanego Mołdawii.

Mołdawia, choć jest niewielkim państwem, jest mocno niejednorodna. Kiszyniów nie ma kontroli nad całym obszarem, ze względu na to, że na wschodzie istnieje separatystyczna republika Naddniestrza, wspierana przez Rosjan, a na południu - autonomiczna Gagauzja.

Jeszcze przed rosyjską inwazją na Ukrainę pojawiały się podejrzenia, że Moskwa może także chcieć zdestabilizować sytuację w Mołdawii lub nawet posunąć się do ataku. Na terenach Naddniestrza w ostatnich miesiącach dochodziło do licznych incydentów, które Kijów i Kiszyniów uznają za próbę prowokacji ze strony prorosyjskich władz.