Po ponad miesiącu strajku pracowników zajmujących się wywozem odpadów w Birmingham, drugim co do wielkości mieście Wielkiej Brytanii, ulice zalały góry śmieci. Mieszkańcy alarmują o rosnącym problemie z gryzoniami, których wielkość porównują do kotów. W poniedziałek związkowcy mają podjąć decyzję w sprawie propozycji zakończenia kryzysu.

  • Birmingham zmaga się z kryzysem śmieciowym.
  • Od 11 marca trwa bezterminowy strajk pracowników wywożących odpady.
  • Mieszkańcy narzekają na nieprzyjemne zapachy unoszące się na ulicach i plagę gryzoni.
  • Z dalszej części artykułu dowiesz się, jaką akcję przygotował jeden z mieszkańców Birmingham, by zwrócić uwagę rządzących na problem.

Strajk paraliżuje miasto

Strajk rozpoczął się 11 marca, kiedy to członkowie związku zawodowego Unite ogłosili całkowite wstrzymanie pracy. Wcześniej członkowie związku zawodowego prowadzili ograniczone akcje protestacyjne. 

Pracownicy protestują przeciwko planom likwidacji stanowisk i obniżkom płac. Od tego czasu na ulicach Birmingham, zamieszkanego przez blisko 1,2 mln osób, zgromadziło się co najmniej 17 tys. ton odpadów - podaje "The Guardian". Sytuacja ta wywołuje coraz większe niezadowolenie wśród mieszkańców.

Szczury na ulicach i obradach rady miasta

Rosnące góry śmieci i towarzysząca im plaga gryzoni wywołują coraz większe niezadowolenie mieszkańców. W ubiegłym tygodniu na posiedzeniu rady miasta pojawił się mężczyzna w przebraniu szczura, który dziękował urzędnikom za wsparcie populacji gryzoni i pytał, kiedy poradzą sobie z kryzysem.

Inny mieszkaniec miasta Ian Cook powiedział BBC, że nie może otwierać okien z powodu przykrego zapachu. Nie mieliśmy tu szczurów zanim usypała się ta góra (śmieci). Teraz urządzają sobie imprezy na trawie - dodał.

Wojsko ma pomóc

Rada miasta pod koniec marca ogłosiła stan "poważnego incydentu", co umożliwiło skierowanie dodatkowych pojazdów do wywozu śmieci. Sprawa zyskała rozgłos na szczeblu krajowym, zaniepokojenie wyraził między innymi minister zdrowia Wes Streeting. Wicepremierka Angela Rayner wezwała nawet wojsko do pomocy w opracowaniu strategii wyjścia z kryzysu, choć na razie nie przewiduje się fizycznego zaangażowania żołnierzy w sprzątanie miasta.

Związek krytykuje samorząd

Dotychczasowe negocjacje pomiędzy władzami a związkowcami nie przyniosły przełomu. Rayner zapewniła, że rząd przedstawił "znacznie polepszoną ofertę" i wezwał Unite do jej przyjęcia, by zażegnać "spór, który wywołuje niedolę i zakłócenia" oraz niesie ze sobą zagrożenie dla zdrowia publicznego.

Unite poinformował, że w poniedziałek wśród jego członków odbędzie się głosowanie, czy przyjąć propozycję przedstawioną przez władze. Związek skrytykował jednocześnie działania samorządu, określając je jako "szczerze mówiąc, haniebne".