Użycie broni chemicznej przeciwko rebeliantom zarzuca siłom prezydenta Baszara el-Asada syryjska opozycja. Według niej, w trakcie nocnych starć pod Damaszkiem zginęły dwie osoby, a 23 zostały ranne.


Oddziały reżimu Baszara el-Asada ostrzelały rakietami rebeliantów w trakcie oblężenia w bazie wojskowej w mieście Adra.

Lekarze opisują broń chemiczną jako fosfor, który uderza w układ nerwowy, powoduje utratę równowagi i świadomości. Dwaj bojownicy, którzy znaleźli się bardzo blisko miejsca eksplozji rakiety, zginęli natychmiast. Pozostałym podano atropinę - relacjonował cytowany przez Reutera lekarz ze szpitala w mieście Duma, dokąd trafili ranni.

Żadne niezależne źródło nie potwierdziło tych doniesień.

To kolejny już zarzut pod adresem reżimu o użycie broni chemicznej w czasie trwającego od dwóch lat konfliktu w Syrii. Strona rządowa i rebelianci nawzajem oskarżają się o odpalenie pocisku z głowicą chemiczną w prowincji Aleppo. W ataku zginęło 26 osób. Sprawą ma zająć się komisja ONZ.

(jad)