Syn słynnego barona narkotykowego, Joaquina „El Chapo” Guzmana (którego historia została przedstawiona m.in. w produkcji Netflixa „Narcos: Meksyk”) został schwytany przez meksykańskie siły bezpieczeństwa. Po wielkiej akcji służb w stanie w stanie Sinaloa, na zachodzie kraju, wybuchły zamieszki, w których zginęło trzech policjantów.

Ovidio Guzman, uznawany jest za jednego z przywódców kartelu z Sinaloa i jednego z największych handlarzy fentanylem. Co roku ten syntetyczny narkotyk prowadzi w Stanach Zjednoczonych do kilkudziesięciu tysięcy zgonów. USA wyznaczyły nagrodę w wysokości 5 mln dolarów za pomoc w jego ujęciu.

Kilka godzin po porannym zatrzymaniu syna słynnego przemytnika w mieście Culiacan, stolicy Sinaloa, w kilku miejscach tego stanu doszło do zamieszek, blokad dróg oraz przypadków strzelania do funkcjonariuszy policji, a także do samolotów w rejonie lotniska.

Poza trzema zabitymi policjantami, kilkanaście osób zostało rannych podczas wymiany ognia pomiędzy funkcjonariuszami a członkami kartelu.

Z powodu wzrostu przemocy w Sinaloa władze stanowe wezwały miejscową ludność do pozostania w domach.

Lokalne media wskazują, że do starć gangów narkotykowych z siłami bezpieczeństwa dochodzi na kilka dni przed pierwszą wizytą prezydenta USA Joe Bidena w Meksyku.

Prezydent zgodził się uwolnić Guzmana

Syn Guzmana został ujęty w 2019 roku, ale prezydent Meksyku Andres Manuel Lopez Obrador po przejęciu przez kartel narkotykowy z Sinaloa kontroli nad częścią stanu, zgodził się wówczas uwolnić przestępcę.

"El Chapo" został namierzony przez policję i schwytany w 2015 r. na terenie Meksyku. Jego odsiadka nie trwała jednak długo i zakończyła się ucieczką. W 2016 r. został ponownie schwytany, a następnie przekazany wymiarowi sprawiedliwości USA. W lipcu 2019 r. skazano go przed amerykańskim sądem na karę dożywotniego więzienia. Zasądzono też przepadek mienia przestępcy.