Niespodziewany powrót wirusa grypy H1N1 wywołał tuż przed świętami niepokój we francuskich Alpach. Zaatakował już około 40 pacjentów i pracowników prywatnej kliniki w kurorcie Villaz koło szwajcarskiej granicy.

Chorzy to w większości osoby w podeszłym wieku. Zostali odizolowani od reszty pacjentów i zażywają leki przeciwwirusowe. W celu zatrzymania rozprzestrzeniania się wirusa zawieszono też na razie wizyty bliskich, co jest o tyle problematyczne, że zbliżają się święta.

Nadsekwańskie media przypominają, że tzw. świńska grypa, która trzy lata temu wywołała na świecie panikę i skłoniła władze wielu krajów do przeprowadzenia akcji masowych szczepień, została później zbagatelizowana, bo zapowiadanej wielkiej pandemii nie było.

Wielu ekspertów - w tym francuskich oraz amerykańskich z Centrum Kontroli Chorób w Atlancie - twierdzi jednak po przeanalizowaniu dostępnych informacji, że wirus H1N1 zabił w latach 2009 - 2010 w sumie piętnaście razy więcej osób na świecie, bo prawie pół miliona, niż wcześniej przypuszczano. W przeciwieństwie do tzw. grypy sezonowej, duża część ofiar stanowili ludzie młodzi lub w średnim wieku.