Były jugosłowiański prezydent Slobodan Miloszević zmarł w więzieniu Europejskiego Trybunału w Hadze. Był oskarżony o ponad 60 przestępstw, w tym ludobójstwo i zbrodnie przeciwko ludzkości. Miał 65 lat, zmarł prawdopodobnie z przyczyn naturalnych.

Holenderskie władze zapowiedziały wszczęcie śledztwa, które ma wyjaśnić okoliczności śmierci byłego prezydenta Jugosławii. Miloszevicia znaleziono martwego w jego celi w Hadze, gdzie był sądzony od lutego 2002 roku.

Przedstawiciele Trybunału stwierdzili, że jego zgon nastąpił z przyczyn naturalnych. Z kolei agencja Reuters podała, że istnieje podejrzenie, iż polityk został otruty. Tak uważa jego prawnik. Zwrócił się on z prośbą o wykonanie sekcji zwłok i ekspertyzy toksykologicznej w Moskwie. Haski Trybunał odrzucił ten wniosek.

W lutym Trybunał nie wydał zgody na wyjazd Miloszevicia do Moskwy. Wtedy to międzynarodowa grupa lekarzy zaleciła mu poddanie się szczegółowym badaniom - polityk cierpiał na dolegliwości układu krążenia i wysokie ciśnienie. Były jugosłowiański prezydent chciał w tym celu jechać do rosyjskiej stolicy. Z powodu jego problemów zdrowotnych proces był wiele razy przerywany.

Wówczas sędziowie wyjaśniali, że proces jest już w końcowej fazie, a oskarżonemu grozi kara dożywotniego więzienia. Poza tym nie było tajemnicą, że rodzina dyktatora od dawna utrzymywała bliskie stosunki z Moskwą, a brat Slobodana był tam kiedyś ambasadorem. Haga podejrzewa też, że właśnie w Rosji mogą ukrywać się ścigani przez ONZ Serbowie.

W związku z tym rosyjscy nacjonaliści i komuniści właśnie sędziów obwiniają o śmierć Miloszevicia. Pojawiły się też głosy, że śmierć byłego jugosłowiańskiego prezydenta to zabójstwo polityczne, które rozwiązuje problem związany z jego procesem. W Moskwie bowiem uważa się, że sąd nie był w stanie udowodnić zarzutów, a proces znalazł się w ślepym zaułku. - Ta śmierć jest na rękę organizatorom haniebnego procesu nad byłym prezydentem Jugosławii - grzmi lider rosyjskich komunistów Giennadij Ziuganow.

Haga jednak odrzuca jakąkolwiek krytykę w sprawie śmierci byłego przywódcy Jugosławii. - Międzynarodowy Trybunał w Hadze nie ma nic wspólnego ze śmiercią Slobodana Miloszevicia - stwierdził rzecznik haskiego Trybunału Christian Charter.

Śmierć Slobodana Miloszewicia wzmacnia konieczność zatrzymania dwóch głównych uciekinierów - byłego przywódcy bośniackich Serbów Radovana Karadzicia i generała Ratko Mladicia - stwierdził rzecznik ONZ-skiego Trybunału. Także Unia Europejska oświadczyła, że śmierć byłego prezydenta nie uwalnia Serbii od konieczności rozliczenia się z przeszłością. Jednocześnie szef unijnej dyplomacji Jawier Solana przyznał, że być może teraz Serbii łatwiej będzie ostatecznie zwrócić się ku przyszłości.

Slobodan Miloszević odpowiadał przez Europejskim Trybunałem ONZ w Hadze za ponad 60 przestępstw. Wśród zarzutów znalazły się te najcięższe – ludobójstwo i zbrodnie przeciwko ludzkości. Miloszević był oskarżony m.in. w związku z masakrą 8 tysięcy muzułmanów w Srebrenicy w 1995 roku. Na początku marca hiszpańska policja aresztowała Serba, który miał być kluczowym świadkiem w procesie i mógł przesądzić o skazaniu Miloszevicia.

Od początku trwania procesu Miloszević podważał jego prawo do osądzania jego czynów. - Dla mnie ten trybunał jest nieprawdziwy, także oskarżenia tutaj wysunięte są nieprawdziwe. Dlatego nie widzę potrzeby, by odpowiadać przed nielegalnym organem - mówił na początku procesu.

Jego proces ciągnął się latami. Nawet Bośniacy mówili, że praktycznie nie chce się skazać Slobodana Miloszewicia, tak samo jak nie chce się złapać wszystkich pozostałych zbrodniarzy wojennych i wsadzić ich na ławę oskarżonych - uważa dr Andrzej Nowosad z Uniwersytetu Jagiellońskiego.

Slobodan Miloszević swą polityczną karierę rozpoczynał w latach sześćdziesiątych w szeregach partii komunistycznej. W 1989 roku został prezydentem Serbii i przystąpił do formowania nacjonalistycznej partii socjalistów. Wzywał do połączenia wszystkich terenów zamieszkanych przez Serbów i stworzenia „Wielkiej Serbii”. Wspierał serbskie oddziały w Bośni i Hercegowinie oraz w Chorwacji – krajach już niepodległych. Był oskarżany przez opinię międzynarodową o agresję militarną i brutalne czystki etniczne.

W 1997 roku został prezydentem Jugosławii. Dwa lata później Miloszević odmówił przyznania autonomii Kosowu, a jego wojska zaczęły przesladować tamtejszych Albańczyków, co doprowadziło do interwencji NATO i bombardowania Jugosławii. W 2000 roku walczył o kolejną kadencję na fotelu prezydenta, został jednak pokonany przez Vojisława Kosztunicę. Zachował stanowisko szefa Socjalistycznej Partii Serbii. Rok później został aresztowany pod zarzutem nadużywania władzy i korupcji. Przekazano go Trybunałowi ds. Zbrodni Wojennych w Hadze. Został oskarżony o wywołanie konfliktów wojennych w Bośni, Chorwacji i Kosowie.