„Będziemy dbać o historyczną prawdę” - zadeklarował polski ambasador w USA Ryszard Schnepf. Dyplomata odniósł się też do sprawy skandalicznej karty w grze firmy Matell i zachowania szefa FBI po jego kłamliwej wypowiedzi na temat Holocaustu.

Schnepf powiedział, że od firmy Matell domaga się przeprosin lub listu. Formę odniesienia się do skandalicznego błędu pozostawia do wyboru producentowi gry. Jednocześnie ambasador zaznaczył, że już dziś na rynku jest kilka jej wersji - także taka, w której nie ma karty ze słowami o "nazistowskiej Polsce".

Okazuje się, że pokłady niewiedzy w świecie wciąż są ogromne. Wciąż trzeba dokonywać nowych wysiłków, poodejmować nową walkę, żeby prostować krzywdzące nas wypowiedzi - powiedział Schnepf.
Niewiedza jest bardzo głęboka, będziemy z tym walczyć, kontynuując z całą pewnością wszelkiego rodzaju akcje upamiętniające - dodał.

Polski ambasador odniósł się też do sprawy szefa FBI, który w swoim wystąpieniu obarczył Polaków współodpowiedzialnością za Holocaust. Dziś już wiemy, że James Comey nie pojechał do ambasady - to Schnepf pojechał do FBI. Jak tłumaczył, w dyplomacji ważna jest dyskrecja.

Przypomnijmy, że sprawę historycznego przekłamania w amerykańskiej grze nagłośnił "Nowy Dziennik". W jednej z edycji gry "Apples" pt. "Party Tin" znalazła się karta, na której dzieci mogą przeczytać, że film "Lista Schindlera" w reżyserii Stevena Spielberga z 1993 roku opowiada "prawdziwą historię katolickiego przedsiębiorcy, który uratował 1 tys. Żydów z nazistowskiej Polski".

(mn)