Wiceszef Samoobrony Janusz Maksymiuk składa zaskakującą ofertę. Jeśli koordynator służb specjalnych Zbigniew Wassermann ujawni "całą prawdę" o akcji CBA w resorcie rolnictwa, to komisja śledcza w tej sprawie jest niepotrzebna".

Podobną propozycję złożył ostatnio premierowi lider LPR-u Roman Giertych. Wycofanie się koalicjantów z żądania komisji śledczej było najważniejszym warunkiem postawionym przez Jarosława Kaczyńskiego. O północy mija termin wyznaczony przez premiera na odpowiedź, czy LPR i Samoobrona przyjmują jego warunki.

Nawet jeśli to tylko ruchy pozorowane, a nie faktyczna zgoda na ultimatum, to koalicjanci stają się zakładnikami własnych słów. Ich taktyka jest czytelna – za żadną cenę nie dać PiS pretekstu do zerwania koalicji.

Zobacz również:

LiS jak może schodzi z linii strzału i gasi ogniska konfliktu. Akcja CBA, zmiana kanonu lektur, odwołanie LPR-owskiego wiceministra stają się coraz mniejszym problemem, a pytania o to czy działania PiS sprawiają, że koalicja jest coraz bliższa rozpadu kwitowane są tyleż wieloznacznymi co pokojowymi odpowiedziami typu: Każdy dzień przybliża koalicję do jej zakończenia, bo z każdy dniem skraca się dystans do nowych wyborów.

Na pytanie, czy ten dystans skrócić radykalnie, będzie więc musiał sobie odpowiedzieć chyba sam PiS. Jego politycy owszem dostrzegają, że zastraszanie koalicjantów przynosi efekty, ale coraz bardziej wyraźne i bezwarunkowe uznawanie przez LiS, PiS-owskiej hegemonii to nie wszystko, bo pytania o wybory to pytania o strategię na lata: O to czy sytuacja gospodarcza nie jest dziś tak dobra, że gwarantuje zwycięstwo rządzącym. O to jak wynik wyborów wpłynąłby na walkę o reelekcję Lecha Kaczyńskiego. Tych pytań jest tak dużo, że być może na decyzję PiS poczekamy nawet miesiąc.

Konrad Piasecki, RMF FM