Niezależne rosyjskie media donoszą, że generał-pułkownik Michaił Mizincew nie jest już wiceministrem obrony Rosji. Resort nie potwierdził informacji o odwołaniu "rzeźnika z Mariupola".

Rosyjski "korespondent wojenny" Aleksander Sładkow poinformował, że odpowiedzialny za logistykę armii generał-pułkownik Michaił Mizincew został odwołany ze stanowiska wiceministra obrony Rosji. Resort oficjalnie nie potwierdził tej decyzji. 

Nieznany jest również powód zwolnienia. 

Mizincew wiceministrem obrony został we wrześniu ubiegłego roku. Odpowiadał za wsparcie logistyczne armii. 

Mizincew był zaangażowany w inwazję na Ukrainie, razem z rzecznikiem resortu obrony Igorem Konaszenkowem regularnie wypowiadali się w tym temacie dla mediów. Ogłaszał także np. ewakuacje cywilów z Mariupola. Rzucał także różne przedziwne oskarżenia, np., że Ukraińcy wynajmują aktorów do udawania rannych i martwych.

Ukraińska armia twierdzi, że Mizincew dowodził oblężeniem Mariupola, w wyniku czego nadano mu przydomek "rzeźnika Mariupola".

Rzecznik sztabu operacyjnego odeskiej obwodowej administracji Serhij Braczuk twierdził, że Mizincew nakazał zbombardowanie m.in. Teatru Dramatycznego w Mariupolu, w którym chronili się cywile.

Niszczył Mariupol, tak jak niszczył miasta syryjskie - mówił Braczuk.

Niektórzy eksperci jednak wątpili w te oskarżenia, twierdząc, że Mizincew zajmował się głównie kwestiami administracyjnymi.