Około trzech tysięcy skrajnych nacjonalistów uczciło w Moskwie Dzień Jedności Narodowej. To najnowsze święto państwowe Rosji ustanowione trzy lata temu. Ma upamiętniać rocznicę wypędzenia z Kremla Polaków w 1612 roku i zakończenia okresu zamętu, w jakim po śmierci cara Borysa Godunowa pogrążyła się Rosja.

Uczestnicy manifestacji skandowali hasła - "Rosja - dla Rosjan!" czy "Chwała Rosji!". Idąc unosili do góry ręce w nazistowskim pozdrowieniu. Milicja nie interweniowała. Podobne marsze odbyły się też w innych dużych miastach, w tym Petersburgu, Nowosybirsku i Samarze.

Są na świecie siły, które pragną podziału Rosji - oświadczył Władimir Putin w rozmowie z młodzieżą na Placu Czerwonym. Niektórzy uważają, że przypadło nam zbyt wiele bogactw naturalnych i że powinniśmy się nimi podzielić - powiedział rosyjski prezydent nie ujawniając jednak, kogo ma na myśli.

Nowe święto zastąpiło obchody rocznicy bolszewickiego przewrotu z 1917 r., które przypadały 7 listopada, a które komuniści wykorzystywali do organizowania wystąpień przeciwko prezydentowi i rządowi.

Dzień Jedności Narodowej zbiega się z obchodzonym 4 listopada przez rosyjską Cerkiew prawosławną Dniem Ikony Matki Bożej Kazańskiej. To cudownemu wpływowi tego obrazu, przyniesionego z Niżniego Nowogrodu do Moskwy przez oddziały kupca Kuźmy Minina i kniazia Dmitrija Pożarskiego, przypisuje się wypędzenie w 1612 r. polskiej załogi z Kremla.

Dwa lata temu metropolita Kiriłł, jeden z najważniejszych ludzi w Cerkwi prawosławnej, porównał pokonanie Polaków do zwycięstwa nad faszyzmem. To dzień zwycięstwa, niezasłużenie zapomniany dzień zwycięstwa. To wydarzenie miało epokowe znaczenie dla życia kraju - mówił.

Dziś w Moskwie i wielu innych dużych miastach Rosji odbędą się wielotysięczne manifestacje skrajnych nacjonalistów, tzw. Rosyjskie Marsze. Przewodniczący Kongresu Wspólnot Narodowych Rosji Władimir Chomierkin zaapelował w piątek do przedstawicieli diaspor narodowych w miastach, w których zapowiedziano wystąpienia skrajnej prawicy, o zachowanie ostrożności.