Europie grożą problemy z dostawami gazu – takie informacje przynosi na pierwszej stronie niemiecki dziennik „Financial Times Deutschlands”. Gazeta powołuje się na poufne informacje o możliwych kłopotach z rosyjskimi dostawami.

Chodzi o blisko 200 miliardów metrów sześciennych gazu, które Rosja dostarcza Europie. Powodem utrudnień jest m.in. fatalny stan infrastruktury Gazpromu, rosyjskiego gazowego potentata. W czasie transportu surowca do Polski do powietrza ulatnia się prawie 70 miliardów metrów sześciennych gazu – pisze gazeta. Wątpliwości budzą także kwestie finansowe. Pojawiają się bowiem obawy, że uzależnienie się od rosyjskiego gazu może mieć wpływ na jego cenę.

Obawy nie dotyczą tylko niemieckiej prasy. W poufnym piśmie do ministrów z grupy G-7 Międzynarodowa Agencja Energetyki ostrzegła, że rosyjski Gazprom może mieć problemy. Dyskusje na temat stanu infrastruktury rosyjskiej sieci przesyłowej nie są niczym nowym – mówi Piotr Naimski, wiceminister gospodarki.

- To jest dodatkowy powód dla odbiorców, żeby od tego jedynego dostawcy się nie uzależniać. Europa potrzebuje rosyjskiego gazu, tym niemniej potrzebne są zabezpieczenia na wypadek technicznych problemów, związanych chociażby ze zużyciem infrastruktury - tłumaczy.

Dodaje, że w ciągu ostatnich tygodni Polska zaproponowała zorganizowanie czegoś na kształt centrum reagowania kryzysowego na wypadek zagrożenia dostaw do krajów europejskich. - Teraz ta propozycja nabiera kolejnego znaczenia - podsumował. Jego zdaniem, „lekiem na całe zło” jest po prostu zróżnicowanie źródeł dostaw.

Powodów do obaw nie widzi jednak niemiecki rząd. Spokojnie reagują także przedstawiciele sektora energetycznego. Argumentują, że gdyby były jakiekolwiek wątpliwości, rządzący nie decydowaliby się na inwestycje. Afera może stać się okazją do zacieśnienia współpracy i kolejną szansą na połączenie sił na linii Rosja – Niemcy. Przypomnijmy: Moskwa i Berlin są powiązane kontraktem na budowę Gazociągu Północnego pod dnem Morza Bałtyckiego.