Rasowe zamieszki wybuchły w centrum Paryża. Członkowie organizacji zrzeszających osoby ciemnoskóre i skrajnie lewicowych bojówek zaatakowali funkcjonariuszy kamieniami i butelkami. Szturmowe oddziały policji odpowiedziały gazem łzawiącym i granatami hukowymi.

Do starć z policją doszło na paryskim Placu Republiki w czasie demonstracji odbywającej się pod hasłem "Precz z rasizmem policji!". Paradoksalnie część ciemnoskórych demonstrantów krzyczała w stronę funkcjonariuszy "Śmierć białym ludziom!" i "Brudni Żydzi". Niektórzy z nich odpalali w stronę policjantów sztuczne ognie. Co najmniej czterech policjantów zostało rannych, w tym jeden ciężko.

Policjantów obrzucali kamieniami i butelkami również członkowie skrajnie lewicowych organizacji. Tłumaczyli, że wstydzą się, iż są biali, bo - ich zdaniem - mają z tego powodu więcej przywilejów niż ich ciemnoskórzy koledzy.

Jednocześnie działacze francuskiej skrajnej prawicy wywiesili na dachu jednej z kamienic przy Placu Republiki wielki transparent z napisem: "Żądamy sprawiedliwości dla ofiar rasizmu skierowanego przeciwko białym!".

Stołeczna prefektura policji podkreśla, że cała demonstracja była nielegalna, bo sprzeczna z ograniczeniami wprowadzonymi w związku z epidemią koronawirusa. Wzięło w niej udział - według niezależnych obserwatorów - około 20 tysięcy osób.

Większość okolicznych sklepów została zamknięta. Część tych butików, które pozostały otwarte, została zaatakowana przez agresywnych demonstrantów.

Opracowanie: