Nawet 1,5 mln rubli mogła kosztować puchowa kurtka, w której Władimir Putin pojawił się na stadionie Łużniki w Moskwie. To tam zorganizowano dziś wielki propagandowy koncert związany z 8. rocznicą aneksji Krymu.

Prezydent Rosji miał na sobie kurtkę ekskluzywnej marki Loro Piana. Jej zawrotna cena, jak podkreślają ukraińskie media, zwraca uwagę zwłaszcza w czasach, gdy w coraz większej liczbie rosyjskich sklepów brakuje towarów na półkach. Jest to efekt zagranicznych sankcji oraz wycofywania się wielu międzynarodowych koncernów z działalności w kraju, który dokonał inwazji na Ukrainę. 

Ponadto w Rosji szaleje inflacja. Notowany jest tam najszybsze tempo wzrostu cen od wielkiego kryzysu w 1998 roku. 

By powstrzymać galopującą drożyznę oraz spadek kursu rubla, rosyjski bank centralny podwyższył stopy procentowe do 20 proc.

Wczoraj Putin co prawda stwierdził, że Rosja poradziła sobie z nakładanymi przez zachód sankcjami, ale zaznaczył, że należy nastawić się na problemy gospodarcze - takie jak wzrost cen i wyższe bezrobocie. Sam jednak, jak widać, z tego powodu pasa zaciskać nie zamierza. Jak donoszą ukraińskie media, kurtka, w jakiej wystąpił na stadionie Łużniki, mogła kosztować nawet 1,5 mln rubli.

W swoim wystąpieniu Putin powtórzył wszystkie propagandowe tezy znane od dawna, które mają uzasadniać inwazję na Ukrainie. Mówił, że Krym trzeba było wyciągnąć z "upokarzającego stanu, w jakim znajdował się będąc poza Federacją Rosyjską". Podkreślił, że każde słowo w konstytucji Rosji ma znaczenie, a celem "operacji" w Ukrainie jest ratowanie ludzi przed ludobójstwem.

Przemówienie przerwano, gdy Putin zaczął zdanie o tym, że rosyjska operacja zupełnie przypadkowo rozpoczęła się w dniu urodzin wybitnego rosyjskiego wojskowego. Wtedy Putin zniknął z przekazu na żywo.